Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 18-19).

1. Biblia

Ewangelista, podsumowując scenę narodzenia Jezusa i nawiedzenia Go przez pasterzy, po raz pierwszy zaznacza, że Maryja „zachowała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (2, 19). Na zakończenie zaś opowieści o pierwszej pielgrzymce Jezusa do świątyni w Jerozolimie, św. Łukasz ponownie zauważa, że Maryja „chowała wszystkie te sprawy w swoim sercu” (2, 51b). Główna czynność Maryi została oddana przez niemal synonimiczne czasowniki z terminologii mądrościowej syntēreō i diatēreō w znaczeniu „strzec, zachowywać” Użyte w imperfectum wskazują na stałość i głębię czynności. W przeciwieństwie do pasterzy i słuchaczy ich słów Maryja zachowuje żywą pamięć wydarzenia, starając się je zrozumieć i właściwie wyjaśnić. Stąd ewangelista w tym przypadku dodatkowo używa jeszcze czasownika symballō („rozważać, zastanawiać się”) w formie imiesłowu symballousa, który staje się nowym imieniem Maryi: „Ta, która rozważa”. Natomiast w przypadku odnalezienia Jezusa w świątyni ewangelista poprzestaje tylko na samej czynności zachowywania w pamięci. Wyraża ją jednak za pomocą czasownika diatēreō, w którym przedrostek dia podkreśla jej trwałość aż do końca, przez całe życie. Miejscem, w którym Maryja tak intensywnie obcuje ze słowem Bożym, jest Jej serce, najbardziej intymny ośrodek osoby ludzkiej, miejsce wszystkich władz człowieka, źródło jego życia moralnego i religijnego.

Trwając w takiej postawie, poprzez zachowywanie i rozważanie słów i zbawczych wydarzeń związanych z Jezusem Maryja odkrywała Ducha Świętego, który wspierał Ją w trudnej i bolesnej pielgrzymce wiary. Nie przez racjonalistyczne dociekania, ale pokorne wnikanie w Bożą tajemnicę zbawienia w Chrystusie dochodziła do głębszego zrozumienia. W Duchu Świętym niepojęte dla Niej słowa i wydarzenia z życia Jezusa nabierały sensu i odsłaniało się ich zbawcze znaczenie. Choć wymagało to od Matki Jezusa wysiłku serca i umysłu, Ona z niego nigdy nie zrezygnowała. Nie był to dla Niej tylko jednorazowy akt, ale czynność całego Jej życia. Sam Chrystus wywyższa za to Maryję, gdy wypowiada pod Jej adresem błogosławieństwo: „Błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28).

Maryja, przyjmując Słowo, w całej pełni doświadczyła jego błogosławieństwa, stając się równocześnie pierwszą ewangelizatorką, pierwszą nosicielką Ewangelii do ludzi. Taka jest bowiem najgłębsza logika ewangelizacji, jakiejkolwiek posługi słowu Bożemu. Przyjęcie Słowa zawsze przeradza się w świadectwo (Haręzga S., Maryja i kapłan jako głosiciel Słowa Bożego (w): Oto Matka twoja”. Maryja w życiu kapłana. Materiały z sympozjum mariologicznego i spotkania kustoszów sanktuariów polskich, Bochnia, 23–24 września 2010 r., red. A. Gąsior – J. Królikowski, Częstochowa 2011, s. 41–44).

2. Sztuka

Giorgione (ok. 1477–1510) zainicjował rewolucję w dziedzinie malarstwa na desce, tworząc nowatorską technikę przedstawiania krajobrazu – pełnego poezji i mistycyzmu. Na obrazie Pokłon pasterzy (1505–1510, National Gallery of Art., Waszyngton) cała kompozycja wydaje się być podzielona na dwie części. Po jednej znajduje się grupka ludzi, a drugą równoważy wyidealizowany krajobraz. Po prawej stronie widzimy tradycyjne wyobrażenie Narodzenia Pańskiego, z pasterzami składającymi pokłon, którzy podchodzą do jaskini i klękają przed Dzieciątkiem Jezus. Zawiera ono te same elementy, które tak często przedstawiano w średniowieczu i pobrzmiewały w czasach Odrodzenia. Józef jest starszy od Maryi. Jego gęsta biała broda, symbol wieku starczego, jest tak samo oświetlona, jak biały welon Maryi, symbol jej dziewictwa. Na średniowiecznych malowidłach Józef jest często stary, gdzieś na uboczu i śpiący, albo ciągle się zastanawia, o co chodzi w tej wielkiej tajemnicy. Ale tutaj w pobożny sposób oddaje cześć Jezusowi. Dopiero w czasach św. Teresy z Avila, która obdarzyła św. Józefa wielkim kultem, zaczynamy spotykać cieślę wyobrażanego przez artystów jako młodszego i bardziej żwawego.

Pasterze noszą podarte ubrania. Żyją w biedzie. Podobnie Dzieciątko Jezus – jest przedstawione nago, leżące na rozpostartej na sianie pieluszce u stóp Maryi, na znak, że przyszło na świat w ubóstwie. Pomimo swego ubóstwa, Święta Rodzina i pasterze zostali umieszczeni w pasterskim krajobrazie, który przywołuje pogodę i spokój. Nawet wół i osioł są ukryte w cieniu jaskini. Dodatkowo nie ma tu hałaśliwych aniołów, śpiewających czy grających na instrumentach muzycznych. Artysta w oszczędny sposób namalował kilka główek cherubinów nad wejściem do jaskini. Jeśli Chrystus jest Światłem świata, wówczas nasza życiowa podróż w taki sam sposób staje się pielgrzymką w stronę światła, w jaki Gwiazda Betlejemska prowadziła Mędrców w ich podróży. Obraz Giorgione pełen jest konotacji podróży. Nie tylko pasterze ubrani są jak pielgrzymi, ze swoimi kapeluszami i kijami podróżnymi; droga, wijąca się za nimi, podkreśla wymowę podróży. Bardziej oddalone góry łączą się z niebem w zasłonę utkaną z niebieskawej mgiełki, ale na bliższych wzgórzach widać miłe oznaki życia domowego, a krajobraz naznaczają elementy architektoniczne. Rzeka o czystej wodzie wije się i tworzy rozlewiska na równinie. Anioł, niemal ukryty wśród drzew ponad nimi, głosi narodziny Chrystusa. Wygląda to tak, jakby sam artysta nie chciał, żeby siły nadprzyrodzone przytłoczyły krajobraz. Tutaj raduje się sama natura – i to wielka przyjemność móc to oglądać” (M. Morris, Królowa Nieba. Życie Maryi w dziełach mistrzów, Kraków 2020, s. 38–41).

3. Życie

Ludzkie przemyślenia czasem są zaskakujące: słynny poeta T. S. Eliot w sztuce Spotkanie towarzyskie opowiada ciekawe zdarzenie: „Jedna z bohaterek jest kiepskiej kondycji psychicznej. Rozmawia z psychiatrą o tym, że jest pogrążona w głębokiej rozpaczy. Ma nadzieję, tłumaczy mu, że to ona sama jest odpowiedzialna za wszelkie swoje cierpienie. Psychiatra nie kryje zaskoczenia tym wyznaniem. Pyta: dlaczego? Kobieta odpowiada, że długo rozmyślała na ten temat i doszła do następujące konkluzji: jeśli to ona jest winna, nadal może coś w tej sprawie zrobić. Natomiast jeśli to wina Boga – jeśli to rzeczywistość jest popsuta i zdeterminowana, aby utrzymać ją w niedoli – nie ma dla niej nadziei. Zdała sobie sprawę, że nie może zmienić struktury rzeczywistości, ale własne życie owszem” (J. Peterson, 12 życiowych zasad. Antidotum na chaos, Wrocław 2018, s. 192).

Jesteśmy na progu kolejnego roku naszego życia. Warto na nowo przemyśleć swoje życie i wziąć za nie odpowiedzialność. Zrzucanie winy na Boga, świat i innych ludzi nie prowadzi do niczego, jak tylko do beznadziei. Dostrzeganie własnej winy, odpowiedzialności to oznaka dojrzałości i źródło nadziei. Może warto na kolejny rok naszego życia wziąć postanowienie codziennego wieczornego rachunku sumienia. Uczmy się od Maryi zatrzymania się i refleksji.