Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza (Mt 13, 30).

1. Biblia

Żniwa różnych zbóż były tak ważne w rolniczym świecie Starego Testamentu, że niektóre określały pory roku: „gdy żęto pszenicę” (Rdz 30, 14); „na początku żniw jęczmienia” (Rt 1, 22; 2 Sm 21, 9); „po winobraniu” (Iz 24, 13). System hebrajskich świąt religijnych w dużym stopniu łączył się z trzema porami żniw. Tak jak pomyślne żniwa były najdonioślejszym obrazem obfitości i błogosławieństwa, nieudane zbiory są w Biblii obrazem niepomyślności. Największe przerażenie w społeczeństwie rolniczym budziła właśnie perspektywa niepomyślnych zbiorów.

Obecność chwastu pośród zboża nie jest czymś nadzwyczajnym. W przypowieści niezwyczajne jest to, że tak wielka ilość chwastu została zasiana przez nieprzyjaznego człowieka. W prawie rzymskim dyskutowany był przypadek siania trujących roślin na cudzym polu. Najwidoczniej przypadki takie miały miejsce i opisana sytuacja nie jest zupełnie wymyślona.

Określenie chwastu (zizanion) jest semickim zapożyczeniem. Przypuszczalnie idzie tu o życicę (lolium temulentum). Była to roślina bardzo rozpowszechniona w zbożach, przypominająca wzrostem i wyglądem pszenicę. Dopiero po wykształceniu się źdźbła można było dość łatwo odróżnić życicę od pszenicy. Życica była trująca. Po spożyciu chleba sporządzonego z mąki zanieczyszczonej życicą dochodziło w skrajnych przypadkach do śmierci wskutek zaburzeń oddechu. Zazwyczaj życica była wyrywana przed okresem żniw. Niekiedy wyrywana była już po wykształceniu się źdźbła. W tym czasie korzenie chwastu są tak bardzo splątane z korzeniami pszenicy, że tego rodzaju usuwanie chwastu zazwyczaj zagraża pszenicy. Bywało więc, że pozostawiano ją do czasu żniw. Prace związane z zasiewem wykonywali właściciel oraz jego niewolnicy. Prace żniwne natomiast wykonywali robotnicy najemni. Żniwa odbywały się przy pomocy sierpów (Iz 17, 5). Zbiórka życicy przed żniwami, wiązanie jej i spalanie jest mało prawdopodobne. Natomiast w trakcie żniw zbierano pszenicę i pozostawiano chwasty. Po zebraniu pszenicy zbierano chwast i wiązano. Łodygi służyły jako materiał palny, ziarna stanowiły karmę dla ptactwa.

Podstawowym pouczeniem wynikającym z przypowieści o pszenicy i kąkolu – obok wezwania do cierpliwości – jest podkreślenie aktualnej obecności Królestwa pomimo obecności zła oraz pouczenie o tym, że zło zostanie usunięte na sądzie. Królestwo podobne jest do rozległego pola, na którym wyrasta pszenica i kąkol. Jest podobne nie tylko do człowieka, który zasiał dobre ziarno, ale do całego procesu ukazanego w przypowieści, począwszy od zasiewu, a skończywszy na oddzieleniu pszenicy od kąkolu. Przypowieść głosi, że obecność zła nie jest dowodem na nieobecność Królestwa. Również dzisiaj Kościół składa się z różnych ludzi. Są tacy, którzy chcieliby, aby Kościół był nieskazitelny pod każdym względem. Sądzą, że dla osiągnięcia tego celu Kościół powinien odrzucić tych, którym brak jest potrzebnej doskonałości. Przypowieść uczy takich ludzi cierpliwości. Tylko Bóg zna serca ludzi. Pszenica i chwast, o którym mówi przypowieść, wyglądają bardzo podobnie. Człowiekowi niełatwo rozstrzygnąć, kto jest pszenicą, kto kąkolem. Dobro i zło mają niekiedy podobny wygląd, a i człowiek zazwyczaj nie jest całkowicie zły albo całkowicie dobry. W każdym człowieku jest zło i dobro, podobnie jest z każdą społecznością. Uczeń Chrystusa nie może twierdzić, że zawsze i z łatwością potrafi odróżnić dobro od zła. Podczas nieroztropnego sprzątania domu niekiedy dochodzi do niemałych szkód. Oczyszczenie niewątpliwie nastąpi, a dokona go Chrystus. Niech to nam wystarczy (L. Ryken, J. C. Wilhoit, T. Longman III, Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, metafory, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świętym, Warszawa 2017, s. 1209–1211; A. Paciorek, Przypowieści Jezusa. Wprowadzenie i objaśnienie, Częstochowa 2013, s. 168–176).

2. Sztuka

Anioły w obrazach Jacka Malczewskiego pojawiły się około 1900 roku, stając się odtąd ważnym elementem jego mistyczno-symbolistycznego świata wyobraźni. Przedstawiane w nieortodoksyjny sposób, przyjmują postać młodzieńców lub kobiet. Są zawsze mocno zbudowane, cielesne, ubrane w tuniki lub fantazyjne stroje i wyposażone w ogromne, czasem różnobarwne skrzydła. Obecność aniołów na ziemi zawsze łączy się u Malczewskiego z czynieniem dobra. Egzystują one wśród ludzi, najczęściej objawiając się dzieciom, ludziom starym, wędrowcom dochodzącym do kresu życia. Ale są też przyjazne wobec mitycznych postaci i tworów zapełniających wespół z nimi duchową przestrzeń obrazów artysty.

Anioły ukazując się małym, biednym, wiejskim pastuszkom, pilnującym gęsi i świń, obwieszczają im istnienie lepszego świata niż ten, w którym żyją. Malczewski wielokrotnie podejmował ten motyw, dając wyraz przekonaniu, że dziecięca wrażliwość, która pozwala odczuć realną obecność aniołów w otaczającym świecie, jest identyczna z wrażliwością artysty, że tylko nieskażone złem lub „przeanielone” dusze obdarzone są łaską widzenia i odczuwania świata duchowego.

Miniaturowy tryptyk Za aniołem (1901, Kraków, Muzeum Narodowe) obrazuje wiarę w instytucję Anioła Stróża, towarzyszącego człowiekowi od urodzenia do śmierci, prowadzącego go przez trudy życia (W. Milewska, Jacek Malczewski (1854–1929). Za aniołem – tryptyk, 1901, http://www.imnk.pl/gallerybox.php?dir=XX067&mode=3, dostęp 03.03.2023).

3. Życie

W książce Katarzyny Borowskiej pt. Wiara skazanych. Rozmowy z Bogiem w więzieniu (Warszawa 2022) Autorka przytacza następującą rozmowę z Gabrielem, jednym ze skazanych:

– Wierzysz?

– W Boga, bezdyskusyjnie.

– Bóg jest twoim przyjacielem?

– Przyjacielem na pewno tak. To, że On jest, chyba wiedziałem przez całe życie. Szkoda, że tak późno zrozumiałem, że bez Niego nie ma nic. W czasie, kiedy byłem bandziorem, wydawało mi się, że prawdziwej wiary nie ma. Ciągle czegoś szukałem, a jednocześnie byłem zbuntowany przeciwko wszystkiemu.

– Kiedy po raz pierwszy zacząłeś szukać Boga?

– To On mnie znalazł. Dostałem niezasłużony akt łaski wiary.

– Gdzie cię znalazł?

Zaczęło się w 1999 roku. Był czerwiec, pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Moje małżeństwo się rozleciało, zawisła nade mną groźba, że opieka społeczna zabierze mi dzieci. Siedziałem w fotelu z piweczkiem, podchmielony. Oglądałem właśnie transmisję z tej wizyty. W pewnym momencie ... to wszystko jakoś mnie załamało. Pobeczałem się jak baran. Nawet teraz nadal wzrusza mnie ta historia. (Cisza). To był przełom w moim życiu. Bóg przemówił, przyszedł do mnie poprzez Jana Pawła II. Nie pamiętam, co papież wtedy powiedział, w jakim mieście akurat był. Pamiętam tylko, że to mną wstrząsnęło. Wywaliła się ze mnie cała rozpacz. Wtedy pierwszy raz poczułem działanie Boga.

– Opowiedziałeś o tym, jak Bóg znalazł cię pierwszy raz. Potem znowu gdzieś mu się zawieruszyłeś.

– Kolejnym razem Bóg znalazł mnie w więzieniu, kiedy moja córcia chorowała. Przyszedł przez Marka Łagodzińskiego z fundacji „Sławek”. To on przyniósł mi światło pod celę, przyniósł nadzieję. Bóg przemówił do mnie właśnie przez niego. Wtedy moje życie diametralnie się zmieniło.

– Nie spodziewałeś się tej wizyty?

– No skąd. Byłem pogodzony, że nie ma możliwości zobaczenia Niuni. Pragnąłem już tylko swojej śmierci. Marek wcześniej zajmował się moim kolegą, który siedział ze mną pod celą. Ten znał moją historię i wspomniał mu, że mam kłopoty. Chodziło o spotkanie z córcią, bo umierała. I wtedy właśnie przyszedł Marek i zdarzył się cud... Udało się, byłem przy niej.

Cuda dzieją się na naszych oczach. Ten, którego niektórzy przekreślają, nagle staje się zupełnie innym, nawróconym człowiekiem.