Śmiertelnie chora kobieta leżała w łóżku w hospicjum i patrzyła w sufit. Pragnęła, żeby śmierć już przyszła, ale ta jakoś nie chciała nadejść. Zamiast niej pewnego dnia zobaczyła przystojnego, opalonego mężczyznę w średnim wieku. „Jestem Wojtek... Wojtek Nowak. Syn sąsiadów...”. Coś jakby zaczęło jej świtać w głowie.
Gość mówił dalej. „Chciałbym pani podziękować. To było czterdzieści lat temu. Jako mały chłopiec wspiąłem się na czereśnię. Siedziałem na drzewie i jadłem z apetytem owoce, gdy Pani się pojawiła i zapytała z uśmiechem: «Obce czereśnie lepiej smakują?». I zamiast na mnie nakrzyczeć, dała mi Pani wiaderko, żebym mógł narwać sobie jeszcze więcej”.
Zdziwiona kobieta nie pamiętała tego zupełnie. Niezrażony mężczyzna kontynuował swoją opowieść. „A potem wydarzyło się coś jeszcze. Dała mi Pani makulaturę. Były tam również czasopisma misyjne...
To tylko część materiału...
Pełna treść materiałów dostępna dla zalogowanych użytkowników.
Zaloguj się lub utwórz konto, aby uzyskać pełny dostęp do homilli, nabożeństw, modlitw i innych materiałów liturgicznych.
Skorzystaj teraz z bezpłatnego okresu próbnego.