Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu?, ks. Kazimierz Skwierawski


„Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych” (J 20,9). Taka była prawda o Piotrze i Janie w dniu zmartwychwstania Chrystusa. Po trzech latach chodzenia z Nim, przypatrywania się Mu, słuchania Jego nauki, obserwowania Jego cudów i władzy nad duchami nieczystymi. Męka i śmierć Pana wstrząsnęły nimi i zachwiały do tego stopnia, że teraz, po relacji Marii Magdaleny i po wizji lokalnej w grobie, przyznali, że: „Dotąd (...) nie rozumieli”. To był moment, od którego to ich rozumienie troszeczkę zaczyna wzrastać. Jan sam o sobie pisze, że dla niego była to chwila przełomowa. On, wszedłszy do grobu, uwierzył.

Dzieje Apostolskie są z kolei relacją Piotra, który – będąc już pełen wiary – powraca do tych wszystkich wydarzeń i przedstawia je swoim słuchaczom. Wtedy jeszcze nie rozumiał, a teraz już dobrze wie, rozumie, pamięta i nosi głęboko w sercu. A przede wszystkim Chrystus żyje w nim! Dlatego, zwracając się do tych, którzy słuchali Zbawiciela i widzieli wszystko, co czynił, mówi: „Wiecie, co się działo (...). Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu” (Dz 10,37.38).

Dla nas Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego jest wielkim wołaniem o nasze poznanie Jezusa i o naszą wiarę. Pytajmy zatem siebie: Co wiem o Jezusie? Na ile znam Jego sprawę? A przede wszystkim: Jak głęboko mam Go w sercu? Bo przecież On wziął na siebie wszystko, co było moim dramatem, słabością, cierpieniem, upadkiem, grzechem, wreszcie śmiercią. Dlatego jest o Nim tak cudownie napisane: „Bóg namaścił [Jezusa] Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38) oraz: „Bóg był z Nim” (Dz 10,38). Jakżeż Bóg mógł nie być ze swoim Synem, który stał się człowiekiem?! A jeśli Ojciec był z Jezusem, a On stał się jednym z nas, to znaczy, że my też jesteśmy zjednoczeni z Nim w przedziwnej tajemnicy świętych sakramentów, które są owocami Jego zbawczej męki, śmierci i zmartwychwstania.

To jest niezwykle radosna tajemnica: Bóg stał się jednym z nas, wziął na siebie grzeszną kondycję ludzką i tak przeszedł przez śmierć! Nam zaś przekazał to, co należy do Niego: życie, zmartwychwstanie, miłość i prawdę. Skoro Jezus został przez Ojca namaszczony jako człowiek, a w Nim także ja; skoro Ojciec był z Nim, a więc również ze mną – to trzeba, abym i ja naśladował Chrystusa. Abym przeszedł przez życie, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy są pod władzą diabła, gdyż Jezus posyła mnie na świat jako swojego ucznia i na mnie liczy (por. Dz 10,38).

Bóg chce być ze mną. Oznajmia mi to w każdej Mszy Świętej: „Chodź! Bierz i jedz! – to jest moje Ciało. Masz przecież prowadzić moje dzieło, a ono jest niezwykle wymagające, pełne wyrzeczenia, cierpienia, odrzucenia i samotności. Jakże potrzebujesz siły, której tylko Ja ci mogę udzielić. I udzielam jej! Tylko bądź ze mną! Bądź ze mną dzisiaj, jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok. Zawsze! I ciesz się, że możesz być. I zmagaj się, i walcz o moją obecność: najpierw w twoim życiu, a potem w życiu innych ludzi. W życiu świata biednego, ogarniętego szaleństwem, skołowanego niewolą własnych pożądliwości i pokus Szatana. Ja ci daję moją siłę, byś zwyciężał i innym pomagał zwyciężać. To jest radość tego dnia! To jest niezwykła tajemnica, którą przed tobą odkrywam”.

Uwierzmy naprawdę w Syna Bożego! Uwierzmy w Ojca! Uwierzmy w Ducha Świętego! Uwierzmy w Ich obecność w nas od sakramentu chrztu świętego. Uwierzmy w moc Eucharystii. Bo to jest właśnie Dobra Nowina zdolna napełnić człowieka radością. Poza nią jest tylko głęboki smutek, ciemność i pustka.

Dlatego Apostoł mówi nam dzisiaj: „szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3,1-2). Obyśmy byli mądrzy tą prawdą, oby nam to dawało głęboką radość. Obyśmy się z tego stanu nie pozwolili nikomu i niczemu wytrącić!