Wdzięczność Bogu, ks. Dariusz Stawiecki


Pewien stary pustelnik stwierdził, że najgorsze chwile przeżywa ateista, gdy odczuwa wdzięczność i nie wie, komu dziękować.

My mamy komu dziękować: wierzymy, że Bóg stworzył cały świat właśnie dla nas. Wszystko istnieje po to, aby nam służyło. A jak jest z tymi, którzy nie mają komu dziękować?

Otóż okazuje się, że na świecie nie ma ludzi niewierzących. Wszyscy wierzymy: jedni wierzą, że Bóg jest, inni wierzą, że Go nie ma. Bo jeśli udowodnić się tego nie da, pozostaje nam wiara i przekonanie, jakieś głębokie wewnętrzne przeświadczenie o Jego istnieniu bądź nieistnieniu.

Czym jest wiara?

Być może znacie postać Karola de Foucauld. Swoje młodzieńcze lata spędził raczej z dala od Boga i religii. Dopiero wkraczając w wiek dojrzały – pod wpływem swoich doświadczeń po wyprawie do Maroka (widział wtedy modlących się Arabów) – zaczął zadawać sobie pytania: Kim jestem? Po co żyję? Czy istnieje ktoś taki jak Bóg? Jaki On jest? Wtedy też zaczął odczuwać tęsknotę za wiarą dzieciństwa – za chrześcijaństwem.

Karol wspomina, że w tym czasie modlił się głównie słowami: „Mój Boże, jeśli istniejesz, daj mi się poznać”. I Bóg dał mu się poznać. Dał mu łaskę wiary i miłości, które popchnęły go do porzucenia wszystkiego i pójścia za Jezusem. Bo wiara jest łaską. Ale również jest naszą odpowiedzią na tę łaskę. Wiara zakłada więc istnienie pewnej relacji między człowiekiem i Bogiem – relacji głęboko osobistej, zakłada dialog.

Przede wszystkim nie pozwólmy sobie odebrać radości z tego, że Stwórca wszystkiego jest z nami, że nas kocha. „Radujcie się” – zachęca św. Paweł. W pokorze więc korzystajmy z tego wszystkiego, co Bóg złożył pod nasze stopy. W pokorze, czyli według prawdziwego ich przeznaczenia. W pokorze, czyli szanując intencję Ofiarodawcy.

Odrzućmy też pychę, według której wszystko zależy od nas, że jesteśmy stwórcami świata, że to my jesteśmy garncarzami.

Nie jesteśmy garncarzami, ale gliną – chociaż szczególną i wybraną.

Całe stworzenie jest dla nas. Przez cały świat Bóg mówi do nas. Pragnie, abyśmy usłyszeli te słowa, które mówi do każdego z nas. Słowa te po polsku brzmią: „Kocham cię”.

Zgrzeszyłeś? Sprzeniewierzyłeś się? Swoją pychę zauważasz dopiero teraz? Bóg nadal mówi: „Kocham cię”. A „kocham cię” Boga, które słyszymy w stworzeniu, dopełnia się w śmierci Chrystusa za nas. Głośniej tego nie można już wykrzyczeć. A jednak tak wielu jest jeszcze głuchych. My również często jesteśmy głusi.

Tym, którzy wątpią, że można usłyszeć Boga w stworzeniu, niech się przypomni św. Franciszek z Asyżu. Wielu ludzi zarażonych jego radością, sercem pełnym wdzięczności śpiewa:

Pochwalony bądź, Panie mój, ze wszystkimi Twoimi stworzeniami, szczególnie z naszym bratem słońcem... Pochwalony bądź, Panie mój, przez brata księżyc i gwiazdy... Pochwalony bądź, Panie mój, przez brata wiatr i przez powietrze, i chmury, i pogodę, i każdy czas... Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę wodę, przez brata ogień, siostrę-matkę ziemię!

Nie poprzestawajmy na słowach. Dajmy się im poprowadzić ku konkretnym czynom.

Postawa wdzięczności, która jest naszą naturalną odpowiedzią na dar stworzenia, zobowiązuje nas do życia zgodnego z przyjętym przez nas darem. Wszystko jest dla nas, wszystko jest nasze. W jaki sposób używać wszystkiego z wdzięcznością?

Jeżeli z wiarą spojrzymy na życie, to powodów do wdzięczności nam nie zabraknie. Przede wszystkim dziękujmy Bogu za życie, którym nas obdarzył za pośrednictwem rodziców, za przyjęcie do Kościoła i zbawienie od złego, które w Kościele staje się naszym udziałem, za ustawiczną opiekę Boga nad nami. On sprawia, że co dzień wschodzi słońce i ogrzewa nas swoim ciepłem, On daje nam pokarm i odzienie, On wskazuje nam drogę, którą mamy kroczyć przez życie.

Najdoskonalszym wyrazem naszej wdzięczności będzie bez wątpienia uczestnictwo w liturgicznym dziękczynieniu Kościoła. Dokonuje się to w każdej Mszy Świętej, bo Eucharystia znaczy właśnie dziękczynienie.