Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego (Mt 28, 19).

1. Biblia

Umieszczając ostatnią scenę w Galilei, Mateusz zatacza w swej opowieści koło. To tu wszystko się zaczęło, tu dorastał Jezus (2, 22-23), tutaj zostali powołani pierwsi apostołowie (4, 18-22) i stąd najpierw wybrzmiała nowina o królestwie (4, 12-17). Galilea, punkt startowy misji Mesjasza skierowanej do Izraela, teraz ma stać się punktem, z którego rozpocznie się misja skierowana do całego świata.

Jezus wita uczniów, ogłaszając swą suwerenną władzę. Przekazuje Jedenastu nakaz misyjny: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody. Cały świat zostaje uznany za przestrzeń misyjną, gdyż zamieszkujące go rozmaite ludy i wspólnoty są „wieloma”, za których Jezus przelał swą krew. Istnieją wątpliwości, czy użyte tu greckie słowo ethnē powinno się tłumaczyć jako „narody”, czy jako „poganie”. W każdym razie ewangelizacja nie ogranicza się już do „domu Izraela”, jak było to za ziemskiej działalności Jezusa.

Uczniem jest ten, kto słucha Jezusa i uczy się od Niego jak żyć, jak się modlić i jak czynić to, co podoba się Ojcu. Chrześcijańskie bycie uczniem całkowicie określa drogę życiową, jest zobowiązaniem, by w naszych codziennych działaniach i decyzjach wzorować się na przykładzie danym przez Jezusa i Jego najbardziej heroicznych wyznawców. Niezależnie od tego, jak ważny jest cotygodniowy udział w Mszy czy odmawianie modlitwy przed snem, w nakazie przekazanym przez Pana jesteśmy wezwani do czegoś znacznie więcej.

Mimo to, nawet zobowiązanie na całe życie musi mieć swój początek. Bycie uczniem rozpoczyna się inicjacją sakramentalną, chrztem wszystkich nowych wyznawców Jezusa w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Czytelnicy Ewangelii Mateusza po raz pierwszy zetknęli się z Osobami Ojca, Syna i Ducha w kontekście chrztu samego Jezusa (3, 13-17). Zatem związek chrztu z trzema Osobami Trójcy nie bierze się znikąd, został on bowiem ustanowiony już w tym wcześniejszym fragmencie Ewangelii.

Nowi uczniowie mają być nie tylko chrzczeni, ale i wprowadzani w nauczanie Jezusa. Potwierdzone tu zostaje znaczenie słuchania słów Jezusa i wcielania ich w życie, co zostało podkreślone w Kazaniu na górze. Oczywiście będzie to obejmowało również wprowadzenie w podstawowe zasady i reguły, lecz ostatecznie uczniom powinno zostać w pełni przedstawione wszystko, co Chrystus przykazał. Ewangelia ma nadawać kształt i kierunek całemu naszemu życiu, zatem wierzący muszą się dowiedzieć, jak rzutuje ona na kwestie rodzinne, ekonomię, relacje międzyludzkie, pracę, zarządzanie, edukację i tak dalej. Innymi słowy, Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie musi ostatecznie wykraczać poza osobistą formację i zostać poddana szerszej inkulturacji. Pan chce, by prawda Jego przesłania schrystianizowała wszystkie narody jako narody. Dopiero gdy Ewangelię przyjmą zarówno jednostki, jak i społeczności, wówczas będziemy mogli powiedzieć, że wola Ojca dokonuje się „na ziemi, tak jak w niebie” (C. Mitch, E. Sri, Ewangelia według św. Mateusza. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2019, s. 416-418; J. Kudasiewicz, Chrzest [w]: Nowy słownik teologii biblijnej, red. H. Witczyk, Lublin-Kielce 2017, s. 140-141).

2. Sztuka

W 1495 r. Perugino (1448-1523) – główny przedstawiciel szkoły umbryjskiej – podjął się wykonania nastawy głównego ołtarza kościoła benedyktynów we włoskim mieście Perugia. Tak powstało jego Wniebowstąpienie. Artysta nakreślił oś pionową, która od ziemi do nieba łączy trzy postacie: Maryi, Chrystusa i Boga Ojca. A chcąc zapewnić większą zwartość całości, zorganizował całą grę spojrzeń i postaw w taki sposób, żeby nadawała kompozycji równie mocny, jak i wzruszający ładunek psychologiczny. Z obydwu stron apostołowie i anielscy muzycy ożywiają przestrzeń, która rozwadnia się powoli w stronę horyzontu z małym ufortyfikowanym miastem i bliżej nieokreślonymi górami. Wokół Maryi znajduje się trzynastu apostołów, co podwójnie narusza ewangeliczny przekaz. Z jednej strony bowiem, w momencie wniebowstąpienia Pańskiego Paweł jeszcze się nie nawrócił, natomiast z drugiej zdrajcy Judasza jeszcze nie zastąpił Maciej – dwa wydarzenia, o których powiedzą dopiero Dzieje Apostolskie. Trzynastu jest również małych trzyskrzydłowych serafinów (aniołów strzegących Tronu Boga), zdobiących mandorlę z Chrystusem, wskazującym uniesionymi dłońmi królestwo niebieskie. W części środkowej obrazu dwaj posłańcy niebios trzymają wstęgi ze słowami Łukasza z Dz 1, 11: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” oraz „Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.

Na górnej lunecie Bóg Ojciec – On także otoczony aniołami i serafinami – ukazany jest w kole, symbolu nieskończoności i wieczności. Chmury, oddzielające niebo, kontrastują z solidnym terenem, dającym oparcie grupie na dole, przyciągającej wzrok żywymi kolorami szat i harmonią postaci. Osoby te stoją razem wokół Maryi, przy której są św. Paweł uzbrojony w miecz i św. Piotr trzymający klucze do raju; św. Jan z księgą w ręku został wyeksponowany z przodu. Na dalszym planie Perugino naszkicował wspaniałą panoramę w niebieskawych odcieniach. Wzgórza wznoszą się dość wysoko, tak by mogły stanowić tło dla głów apostołów, jednak za głową Maryi widać już tylko otwarty bezkres nieba. Dyskretne ślady roślinności, spokojne jezioro i oddalone miasto dopełniają ten krajobraz, stopniowo zacierający się w miarę wzrastania odległości (G. Denizeau, Biblia objaśniona obrazami mistrzów malarstwa, Kielce 2017, s. 193-195).

3. Życie

Są ludzie, którzy bardzo szybko trafiają do nieba. Jest to podyktowane ich wielką miłością do Boga i do ludzi. Warto przywołać dwa przykłady:

„Służebnica Boża Rachelina Ambrosini (1925-1941), z włoskiej wioski, była jedynym dzieckiem w rodzinie lekarza. Od najmłodszych lat była bardzo wrażliwa, zwracając uwagę na ubogich i najsłabszych, okazując im współczucie. W wieku czterech lat miała wizje Matki Bożej, z którą rozmawiała. Gdy miała 11 lat, jej ojciec ciężko zachorował i wówczas Rachelina ofiarowała za niego swoje życie – wówczas rodzic szybko wyzdrowiał. Cztery lata później ona sama się rozchorowała – cieszyła się wówczas, że Bóg przyjął jej ofiarę. Miała niespełna 16 lat, gdy zmarła. (...)

Sługa Boży Angiolino Bonetta (1948-1963), z małej wioski na Nizinie Padańskiej we Włoszech, cierpiał z powodu nowotworu – miał nawet amputowaną nogę. Twierdził: Poprosiłem Matkę Bożą, by pozwoliła mi umrzeć, zanim stanę się złym człowiekiem” (A. Zwoliński, Barwy świętości. Postaci i hasła, Kraków 2022, s. 154-155).

Niektórzy odchodzą do Boga szybko i na własną prośbę. To zdumiewające, że w dzieciach jest tak wiele gotowości do cierpienia za innych i tak wielkie pragnienie nieba.