Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze (J 14, 15-16).

1. Biblia

W Mowie Pożegnalnej Jezus wygłasza ważne pouczenie: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Miłość i posłuszeństwo idą w parze. Osobista miłość uczniów do Jezusa prowadzi ich do przestrzegania Jego przykazań; najbardziej podstawowe z nich – by kochać – wypływa z miłości, którą On sam okazywał uczniom: „tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13, 34). Więź łącząca uczniów z Jezusem odzwierciedla tę, która łączy Jezusa z Ojcem. Syn kocha Ojca i jest posłuszny Jego woli; tak samo uczniowie mają kochać Jezusa i być posłuszni Jego woli, która jest tożsama z wolą Ojca. Żyjąc w miłości i posłuszeństwie wobec Jezusa, uczniowie upodobniają się do Ojca, a Boża miłość będzie promieniować także przez nich.

Miłość do Jezusa jest pierwszym warunkiem otrzymania Ducha. Jezus, który mówi: „jeśli Mnie miłujecie...”, w gruncie rzeczy odnawia podstawowe wezwanie Boga adresowane do ludu Izraela i będące bazą przymierza synajskiego.

Drugim warunkiem otrzymania Ducha jest zachowywanie przykazań. Trudno jednoznacznie określić, czym są „przykazania”, o których Jezus mówi „moje”. Znamienny jest fakt, że wyrażenie „moje przykazania” (J 14, 15. 21) w dwóch pozostałych wersjach zdania ma paralelę w postaci zwrotu „moje słowo(a)” (w. 23. 24). Oznacza to, że „zachowywać przykazania” Jezusa jest równoznaczne z „zachowywaniem słowa”, które On głosi. Już w J 8, 51 Jezus oznajmia, że kto Jego „słowo zachowuje, nigdy nie ujrzy śmierci”. Zwrot „zachowywać słowo” występuje tylko w czwartej Ewangelii (por. 8, 51 n.55; 15, 20; 17, 6). Nie ulega wątpliwości, że wyrażeniem „moje słowo” Jezus określa całą swoją naukę, w której objawia się misterium Jego osoby i Jego misja. „Zachowywać słowo” Jezusa, to wierzyć w Tego, który jest prawdą i życiem. A zatem wyrażenie paralelne „zachowywać przykazania” Jezusa oznacza wezwanie do wiary w Niego. Ten, kto wierzy w Jezusa, spełnia oczekiwania Ojca i wykonuje „dzieła Boże” (6, 28). Może uważać, że wypełnia najważniejsze zobowiązanie, które wypływa z przymierza.

Jedność Jezusa z Ojcem jest wzorem dla Jego uczniów. Jeśli będą starali się ją naśladować przez zachowywanie Bożych przykazań i wzajemną miłość – otrzymają największą nagrodę – stałe przebywanie ze Stwórcą. Będzie to najdoskonalsze wypełnienie zapowiedzi Starego Testamentu, który mówił o Bożym błogosławieństwie przez tysiączne pokolenia, rozumianym na ogół jako doczesna pomyślność, dla tych, którzy Go miłują i zachowują Jego prawa.

Prawo nadane przez Boga stanowi wyraz Jego miłości do człowieka, to sformułowanie zasad prowadzących do pełni życia i rozwoju istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, ale osłabionej przez upadek pierwszych ludzi. Dlatego wielkim nieporozumieniem jest, jeśli traktuje się je jako narzucony z zewnątrz system nakazów i zakazów ograniczających wolność jednostki, niszczących spontaniczność, swobodę, autentyczny stosunek wobec innych ludzi. Natchnione teksty wielokrotnie ukazują zachowywanie przykazań jako przejaw i dowód miłości Boga do człowieka, dobrą odpowiedź na nieskończoną miłość Stwórcy i Zbawcy (H. Witczyk, Paraklet Duchem Nowego Przymierza /J, 14, 15-17/, Roczniki Teologiczne, t. 46 /1999/, z. 1, s. 80-82; F. Martin, W. M. Wright IV, Ewangelia według św. Jana. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2020, s. 266-267; B. Kluska, Uczeń ikoną Chrystusa. Studium egzegetyczno-teologiczne Mowy pożegnalnej J 13, 31-16, 33, /Studia Biblica Lublinensia; t. 3/, Lublin 2007, s. 185-186; T. M. Dąbek, Zachowywanie prawa przejawem miłości Boga i bliźniego w Starym i Nowym Testamencie [w:] Servabo legem tuam in toto corde meo. Księga pamiątkowa dedykowana księdzu profesorowi Józefowi Krzywdzie CM, dyrektorowi Instytutu Prawa Kanonicznego UPJPII z okazji 70. rocznicy urodzin, red. A. Zakręta, A. Sosnowski, Kraków 2013, s. 79).

2. Sztuka

Bazylika św. Klemensa w Rzymie od 1677 r. należy do dominikanów irlandzkich. Usytuowana jest niedaleko Koloseum. Bazylikę łączy się z papieżem Klemensem (92-101). Pod koniec XI w. bazylika całkowicie spłonęła. W 1108 r. Paschalis II zbudował nowy, mniejszy kościół na ruinach poprzedniego. Największe wrażenie robi przepiękna mozaika w absydzie z głównym tematem Triumfu Krzyża. Utrzymuje się, że jest wzorowana na mozaice, która istniała tutaj przed zniszczeniem kościoła w XI w. Obecna stanowi szczytowe osiągnięcie rzymskiej sztuki mozaikowej XII w. W mozaice zawarta jest cała historia zbawienia. Centralne miejsce zajmuje apoteoza Krzyża, przedstawionego jako drzewo życia. Wypływają z niego ewangeliczne wody sycące wiernych, których symbolizują jelenie. Odczytanie całej teologicznej treści mozaiki wymaga czasu.

Od samego początku sztuka chrześcijańska przedstawiała niebieski raj za pomocą motywów drzew i kwiatów. W malarstwie katakumbowym i na naczyniach złotych przedstawienia te są nieporadne i mało wyraziste, w sztuce nagrobnej i epigrafice bardzo wystylizowane. Na mozaikach bazylik ograniczają się one najczęściej do palm, które otaczają Chrystusa i postacie świętych. O drzewie życia mowa jest w Księdze Rodzaju (Rdz 2, 9) – drzewo to rośnie w raju razem z drzewem poznania dobra i zła, którego owoc spożyli Adam i Ewa, a w Księdze Apokalipsy (Ap 2, 7) mówi się o tym, że zwycięzca, a więc człowiek sprawiedliwy, będzie spożywał w raju owoc z drzewa życia.

W sztuce wczesnochrześcijańskiej drzewo życia często przedstawiane jest samotnie w wyobrażeniach nawiązujących do raju. Dość szybko jednak drzewo życia zostało powiązane, a potem utożsamione z drzewem – krzyża Chrystusa: istotnie, na wielu wczesno-średniowiecznych płaskorzeźbach krzyż z wyrastającymi z niego winnymi gronami lub elementami roślinnymi to właśnie wyobrażenie drzewa życia (jak np. na zachowanych fragmentach kamiennych płyt z IX w. w bazylice Santa Sabina w Rzymie). Na mozaice absydy górnej bazyliki św. Klemensa z podstawy krzyża, do którego przybity jest Chrystus, wyrasta gałąź z liśćmi akantu, a ta z kolei daje początek pnączom tworzącym roślinny ornament, girlandy otaczające całą powierzchnię absydy. Wśród girland umieszczono ptaki, putta oraz postacie Doktorów Kościoła (H. Suchocka, Rzymskie pasje. kościoły stacyjne Wiecznego Miasta, Izabeli-Warszawa 2018, s. 143-146; D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, Warszawa 1990, s. 155; A. M. Ferrari, Drzewo życia [w]: Nowy leksykon sztuki chrześcijańskiej, red. L. Castelfranchi, M. A. Crippa, Kielce 2013, s. 233).

3. Życie

Bez słów. Nimes, rok 1987.

Byłyśmy w dzielnicy położonej blisko dworca.

Drzwi otworzyły się. Poprosiłyśmy o coś do jedzenia, o kawałek chleba. Mężczyzna, który nam otworzył, stał w milczeniu przez parę sekund, a następnie wymamrotał przez zęby, lecz dość wyraźnie, aby móc go usłyszeć:

– Chleba? Tego nie można odmówić... – Od progu drzwi zawołał do swojej żony, krzycząc głośno: – Przyszły zakonnice i chcą coś do jedzenia! Zrób im kanapki!

Gdy tak staliśmy w drzwiach, mężczyzna nie przestawał nas obserwować. W jego spojrzeniu widać było jakby odrobinę złości i nieufności. Toteż zamiast rozpocząć rozmowę, wolałyśmy zachować milczenie. Nie pytajcie, dlaczego. Same tego nie wiemy. Nie, nie dlatego, że się go bałyśmy, wręcz przeciwnie, wiemy przecież, że wielkie dobro kryje się czasami w sercu jak skarb w zaroślach. Tymczasem jego żona przygotowywała dla nas kanapki. Pewnie robiła to bardzo starannie, bo trwało to i trwało... A cisza panująca między nami i jej mężem przeciągała się. Wreszcie wyszła z kuchni i do dłoni każdej z nas włożyła dużą kanapkę. Uśmiechała się. Podziękowałyśmy im serdecznie i odeszłyśmy, nie mówiąc nic więcej.

Kilka dni później ktoś zadzwonił do fraterni. Była to siostra zakonna, która chciała z nami porozmawiać. Opowiedziała nam:

– Niedawno, gdy miałam dyżur w zakrystii, jakiś mężczyzna wszedł do kościoła. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Od razu podszedł do mnie. Sprawiał wrażenie bardzo wzruszonego. Wyjaśnił mi, że dwie siostry ubrane w długie, niebieskie habity zadzwoniły do jego drzwi. Były głodne, poprosiły o coś do jedzenia. Mówiąc to, stale powtarzał: „Poprosiły o coś do jedzenia! Mnie, zagorzałego komunistę!”. Jego żona przygotowała więc kanapki, co zajęło jej dłuższą chwilę. Przez cały ten czas, a trochę to trwało, siostry nic nie mówiły. Opowiadał dalej: „One nic nie powiedziały, choć miały wspaniałą okazję, żeby «sprzedać swój towar», nagadać mi o Bogu czy nie wiem, co tam jeszcze!”. Był cały poruszony. Potem nagle powiedział mi: „Proszę mi opowiedzieć o Bogu! One nic nie powiedziały, to znaczy, że On musi istnieć! Proszę mi opowiedzieć, co to znaczy wierzyć!”. Usiedliśmy i rozmawialiśmy przez dość długi czas. Przy rozstaniu podał mi rękę, dziękując i mówiąc, że jeszcze wróci.

Po upływie jakiegoś czasu, dowiedziałyśmy się, że ten mężczyzna przyszedł ponownie do kościoła, aby porozmawiać z siostrą. Inne drzwi właśnie przed nim się otworzyły... bardzo szeroko” (Wspólnota Baranka, Kiedy miłość puka do drzwi. Opowieści z życia Wspólnoty Baranka, Częstochowa 2022, s. 60-61).