Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Bóg króluje nad narodami, Bóg zasiada na swym świętym tronie (Ps 47, 9).

1. Komentarz naukowy

Ps 47 należy do hymnów, a mianowicie do tej ich grupy, które uwielbiają królewskość Jahwe. Prawdopodobnie należał on do zbioru, który recytowano w świątyni jerozolimskiej. Psalm rozpoczyna się wezwaniem do wielbienia Jahwe (w. 1), gdyż jest On Panem historii (ww. 4–5), potem zaś do wielbienia Go jako Króla całej ziemi, panującego nad narodami.

To pierwszy w Psałterzu przykład hymnu ku czci Jahwe Króla. Ma on tę przewagę, że jest pierwszy nie tylko pod względem zajmowanej pozycji, ale chyba także z punktu widzenia chronologicznego. Jest dziełem zasadniczym, pełnym energii, wojennym. Nie przypadkiem ten psalm był zawsze bliski liturgii. Liturgia katolicka używała go na Wniebowstąpienie Chrystusa, żydowska polecała go odmawiać siedem razy przed dźwiękiem rogu, który dawał sygnał do świętowania Nowego Roku.

Od pierwszych słów Psalmu 47 ujawnia się, że Jahwe jest królem całego świata, gdyż psalmista zwraca się do wszystkich narodów i woła do nich klaskajcie w dłonie, jak to się działo przy koronacji Joasza (2 Krl 11, 12) i jak musiało się dziać przy obejmowaniu władzy przez innych królów jerozolimskich. Jahwe, będąc Najwyższym, jest także Królem wielkim nad całą ziemią. Jahwe, ów król nad całą ziemią, okazał swoją moc i władzę nad narodami, podbijając różne ludy i oddając je pod rządy Izraela. Ma tu psalmista na myśli takie fakty z historii Izraela, jak zdobycie Ziemi Obiecanej za Jozuego, zwycięstwa Dawida nad sąsiadami Izraela. Królewską władzę Jahwe nad światem widać także z tego, że dał On słabemu i małemu Izraelowi ziemię Kanaan, zamieszkałą przez liczne ludy, na własność. Ta własność Izraela jest dumą Jakuba i świadectwem specjalnej miłości Jahwe ku Izraelowi. Tę specjalną miłość Bożą dla Izraela Księga Powtórzonego Prawa nazywa, podobnie jak i Ps 47, wybraństwem. Izrael nie powinien się nim pysznić, lecz ma na nie odpowiedzieć gorliwą służbą Bogu. Taki pogląd Izraela na swe przeznaczenie uczy go uważać Jahwe za początek i koniec swej dziejowej drogi.

Psalm kończy stwierdzenie, które zaskakuje swym uniwersalnym otwarciem: Połączyli się władcy narodów z ludem Boga Abrahama (w. 10). Pada imię Abrahama, patriarchy, od którego wywodzi się nie tylko Izrael, ale i inne narody. Narodowi wybranemu, który jest jego potomstwem, powierzona została misja doprowadzenia do Pana wszystkich narodów i kultur, ponieważ On jest Bogiem całej ludzkości. Jak oczekiwał prorok Izajasz, zwaśnione narody zostaną wezwane, by porzuciły broń i żyły razem pod jednym Bożym panowaniem, pod rządami opartymi na sprawiedliwości i pokoju (Iz 2, 2-5). Oczy wszystkich zwrócą się ku nowemu Jeruzalem, gdzie Pan wstępuje, by odsłonić się w chwale swego Bóstwa. Autor Listu do Efezjan widzi urzeczywistnienie tego proroctwa w tajemnicy Chrystusa Odkupiciela. (Ef 2, 11-14). W Chrystusie królewska władza Boga, którą opiewa omawiany przez nas Psalm, urzeczywistniła się na ziemi i obejmuje wszystkie narody (G. Ravasi, Psalmy. Cz. 2, Psalmy 22–68 (wybór), Kraków 2007, s. 294–295; Księga Psalmów. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz, ekskursy, oprac. J. Łach, (Pismo Święte ST; t. 7, cz. 2), s. 256–259; Jan Paweł II, Pan, Król wszechświata. Psalm 47. [Audiencja generalna, 5 września 2001 r.] [w:] Jan Paweł II, Benedykt XVI rozważają Psalmy, Izabelin-Warszawa 2006, s. 133–134).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Trzy stopnie nastawienia do Kościoła: naiwne, krytyczne, akceptujące. W trzecim stadium jest się już uświadomionym, lepiej niż krytyk, który denerwuje się wszystkim, co ma związek z Kościołem i musi wszystko uduchowić, aby to znieść. Kościół jest doskonałym narzędziem Boga: zasługuje na naszą największą miłość i nasze absolutne posłuszeństwo, a jednocześnie najlepiej nadaje się, aby nas upokorzyć i złamać naszą iluzję doskonałości” (Hans U. von Balthasar, Ziarno pszenicy. Aforyzmy, Kraków 2004, s. 168–169).

3. Z życia wzięte

„Mimo zewnętrznej wesołości, we wnętrzu Gilberta K. Chestertona cały czas toczyła się walka między różnymi ideologiami. W pewnym momencie zafascynował go współczesny socjalizm, który przez pewien czas wydawał mu się zbliżony do chrześcijaństwa. Inspirował go do tego przyjaciel z redakcji, Will Rosen – ateista. Obu łączyła chęć odnalezienia sensu w tym, co ludzkie, przyziemne i codzienne, choć Gilbert nie krył, że ma przeczucie istnienia czegoś więcej. Pewnego dnia Will powiedział Gilbertowi:

– Wiesz co, rozumiem twoją fascynację Jezusem. To był naprawdę wielki buntownik. Jestem przekonany, że chciał zrobić porządek. Chciał jakoś naprawić to społeczeństwo.

Gilbert odpowiedział: – Myślisz, że chodziło mu o społeczeństwo?

– Oczywiście. Był wrażliwy na ubogich. Chciał rozwiązać ten problem. Zobacz, czy to nie tym najuboższym właśnie pomagał w pierwszej kolejności? Czy to nie im najpierw głosił? Pamiętasz przypowieść o bogatym młodzieńcu? On mówi: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, oddaj ubogim. Żeby nie było już nierówności, rozumiesz?

Chesterton jednak pokręcił głową. – To nie do końca tak. Owszem, Jezus powiedział młodzieńcowi, żeby sprzedał wszystko, co ma, i rozdał. Ale gdyby tak wziąć współczesnego bogatego młodzieńca, który chce zostać socjalistą i fascynuje się socjalizmem... Nie, jego obchodzi coś innego. On nie pyta: Co mam zrobić, żeby osiągnąć życie wieczne? On nawet w ogóle nie pyta: Co ja mam zrobić? On pyta: Co powinno zrobić społeczeństwo? Jak poukładać społeczeństwo za pomocą systemów...

– Czy wtedy wszystkim nie będzie lepiej, kiedy społeczeństwo faktycznie będzie poukładane lepiej niż teraz?

– To niemożliwe. To, co złe, zawsze pozostanie... w pojedynczych osobach. Prędzej czy później system się wykrzywi. Choćby dlatego, że będzie bombardowany od środka chciwością i złem.

– Zadziwiasz mnie, Chesterton – wykrzywił usta Rosen. – Zazwyczaj taki z ciebie optymista, tyle gadasz o wdzięczności, a teraz, proszę bardzo – sam pokazujesz świat w ciemnych barwach.

– Nie, świat nie jest jedynie czarny, ale nie jest też jedynie biały. Jest biały i czarny jednocześnie, jest biały w stu procentach i czarny w stu procentach. Marksizm zakłada, że świat może być tylko biały, wystarczy jedynie mała rewolucja, obalenie wielkich właścicieli, i już nie będzie żadnej czerni. A niektóre nurty chrześcijańskie – zgadzam się tu z tobą – widzą tylko tę czerń.

– W ogóle chrześcijaństwo widzi człowieka jako jakiegoś potwora. Skoro, jak mówisz, możemy zepsuć każdy, nawet najlepszy system?

– Nie, Will. Jest jeden system, którego zepsuć nie można. Właściwie... to nie jest system. Nie, to niewłaściwe słowo. Jak to inaczej nazwać? To opowieść. Opowieść, która skierowana jest do każdego człowieka z osobna. Dlatego młodzieniec z Ewangelii pyta: Co mam zrobić?. Nie pyta, jakie zastosować mechanizmy, jaki schemat. Możemy mówić tylko do jednego człowieka naraz, a nie odgórnie poruszać kilkoma czy kilkunastoma figurkami, jak w dziecięcym teatrzyku. Jeden człowiek może zrobić więcej niż cały system. Może narodzić się na nowo” (J. Piekutowski, G. K. Chesterton. Geniusz ortodoksji, Kraków 2013, s. 86–88).