Nasza troska o powołania, ks. Marian Bendyk


Do kancelarii parafialnej przychodzi młody mężczyzna, aby porozmawiać z duszpasterzem na temat gnębiących go wątpliwości. Mówi: „Moja siostra twierdzi, że ma od Boga powołanie do zakonu. Jeśli Bóg wybiera pewne osoby do takiego życia, to je dyskryminuje. Ja jednak nie wierzę w to, aby Bóg kogokolwiek dyskryminował, stąd też nie wierzę, że moja siostra otrzymała od Niego powołanie do klasztoru”.

Przedziwne są drogi Bożego powołania. W inny sposób powołuje na swe stanowiska świat, a inaczej Bóg. Świat czyni to przez współzawodnictwo, reklamę, konkursy, kampanie wyborcze, pieniądze. W świecie liczy się przede wszystkim to, co innym może zaimponować i co odpowiada interesom, zamiłowaniom czy namiętnościom ludzkim.

Bóg, który jest istotą nieskończenie mądrą, powołuje inaczej. Powołuje nie tylko ludzi, ale także stworzenia nierozumne. Powołaniem słońca jest świecić, ogrzewać, dawać energię. Powołaniem pszczoły jest robić miód, a krowy – dawać mleko. Podobnie jest z ludźmi. Jednych ludzi powołuje Bóg na lekarzy, drugich na naukowców, innych na nauczycieli.

Decyzja, aby zostać kapłanem, zakonnikiem lub zakonnicą, jest darem Bożym. Bóg sam wskazuje człowiekowi tę drogę, bo chce mieć tego człowieka bliżej siebie, na swą wyłączną służbę. Oczywiście każda praca zawodowa jest służbą Bogu, gdy służy ludziom. Tak jak założenie rodziny jest aktem służby człowiekowi: współmałżonkowi, dzieciom, a przez to społeczeństwu.

Powołanie do życia kapłańskiego czy zakonnego różni się od innych powołań tym, że jest skierowane bezpośrednio na istotny cel ludzkiej egzystencji, jakim jest sam Bóg. Powołany przez Boga kapłan, zakonnik czy zakonnica ma służyć Bogu i być do dyspozycji każdego człowieka, który potrzebuje pomocy.

O tym, jak wiele dobrego mogą zdziałać ludzie naprawdę oddani Bogu i przez Niego powołani, opowiada dzisiejszy fragment Ewangelii. Powołani przez Jezusa apostołowie powracają po pracowicie wypełnionej misji i opowiadają Mu o tym, co zdziałali i czego nauczali. Dumny z ich pracy Nauczyciel mówi do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”.

Od czasów Chrystusa ludzkość zanotowała wielki postęp w wielu dziedzinach życia. Wydawać by się więc mogło, że współczesny świat nie potrzebuje już Bożych żniwiarzy. Ale czy rzeczywiście tak jest? Popatrzmy chociażby na ludzi żyjących w bogatych krajach. Ludzi przejedzonych i znudzonych komfortem i dobrobytem. Czy można o nich powiedzieć, że są szczęśliwi i że wiedzą, po co i dla kogo żyją? A o czym świadczą mnożące się jak grzyby po deszczu różnego rodzaju sekty? O czym świadczy niezwykle wysoki wskaźnik ludzi popełniających samobójstwo? Jak wielu ludzi uzależnionych jest od alkoholu, pornografii, narkomanii czy satanizmu? Czy mylił się św. Jan Paweł II, kiedy mówił, że żyjemy w „kulturze śmierci”?

Widząc dziś wielką rzeszę zagubionych ludzi, którzy zachowują się „jak owce niemające pasterza”, powinniśmy razem z Chrystusem modlić się o liczne i dobre powołania do kapłaństwa i życia zakonnego. Bardzo bowiem potrzeba współczesnemu światu takich ludzi, którzy będą przypominali o tym, kim jesteśmy i dokąd zdążamy.

Jeżeli braknie pośród nas osób powołanych i szczególnie oddanych Bogu, to kto będzie bronił świętości ludzkiego życia? Kto będzie przypominał o potrzebie zachowywania Bożych przykazań? Kto będzie bronił świętości i nierozerwalności naszych rodzin? Kto będzie bronił wartości naszego człowieczeństwa, przypominając nam o tym, kim jesteśmy i jakie jest nasze powołanie? Kto upomni się o prawo do życia dla niewinnych dzieci, ludzi upośledzonych, starszych, których straszy się aborcją i eutanazją? Kto poruszy zimne serca ludzi przejedzonych dobrobytem, tak aby starali się pomagać milionom ludzi biednych, chorych i głodnych?

Chcemy świętych kapłanów: modlących się, mówiących dobre kazania, dobrych spowiedników, katechetów, podnoszących ludzi na duchu, pomagających im. A czy się o takich kapłanów modlimy? Czy z nimi należycie współpracujemy? Czy nie jest to często brak zrozumienia, odmowa współpracy, krytyka, obmowa, skakanie do oczu z byle powodu?

Dziękując dziś Bogu za to, że mamy wśród siebie kapłanów poświęcających się dla dobra naszych dusz, jednocześnie prośmy Chrystusa, aby z troską i miłością popatrzył na nas, aby wzbudził w sercach młodych ludzi pragnienie poświęcenia się Bogu i ludziom.