Jaki ruch?, ks. Kazimierz Skwierawski


Moi drodzy, w miastach są ulice, które są oddane ruchowi samochodowemu. Na niektórych z nich obowiązuje tylko ruch jednokierunkowy. O ile ruch jednostronny bywa ko­rzystny w komunikacji, o tyle jest bardzo niekorzystny w Kościele. Tam bowiem, według Bożego zamysłu, jest zawsze miejsce na ruch, który ma się odbywać w dwóch kierunkach.

Jeden kierunek jest niezawodny. Jest nim kierunek od Boga do nas. Kierunek, który objawia swoją pełnię właśnie w Jezusie, bo jest On widomym znakiem tego, jak Bóg wychyla się ku człowiekowi. Ruch Boga do człowieka jest pełen ekspresji, a przy tym pełen delikatności. Jest to ruch, który się przed niczym nie cofa. Wiemy, że nie cofa się także przed tym, co najbardziej drastyczne i okrutne, bo taka była droga krzyża. Bóg w tym swoim kierunku do człowieka jest pewny. To Jego ukierunkowanie się na indywidualnego człowieka i na całą ludzkość ma zawsze jeden cel. Jest nim gromadzenie ludzi, żeby nie byli rozproszeni, pogubieni. Bóg tak chce zbierać i gromadzić wszystkich.

Tak może czynić tylko ktoś, kto jest najbardziej bliski i kto potrafi zapewnić człowiekowi wszystko, czego on potrzebuje. Ten ruch Boga do człowieka trwa od początku i będzie trwał aż do skończenia dziejów tego świata. Chociaż Pan Bóg jest niewidzialny, to Jego ruch ku człowiekowi jest ewidentny i dostrzegalny. Każdy, kto ma serce otwarte i ochotę, może ten ruch Boga dostrzec, co więcej – może na niego odpowiedzieć.

I teraz chodzi o to, czy jest drugi kierunek – gdyż człowiek może odpowiedzieć na ruch Boga ku sobie. Na ruch Boga, który człowieka szuka, gromadzi ludzi; który człowieka zna i woła po imieniu; który jest zawsze gotowy mu służyć i do niego przemawiać; który stara się, aby było wielu pasterzy, którzy w Jego imieniu będą szli do człowieka. Tak się starał od początku i tak się będzie starał do końca.

Dla nas jest istotne, jaką damy odpowiedź: Czy ten ruch jest? Czy nie ma czasem zastoju lub udania się w zupełnie inną stronę? Liturgia daje nam niedwuznaczne możliwości odpowiedzi na te bardzo kluczowe pytania: Czy jest tak, jak mówi Dobry Pasterz: „Moje owce słuchają mojego głosu. Ja znam je, a one idą za mną”? Czy słucham głosu Jezusa? Iść w kierunku Tego, który wychodzi naprzeciwko mnie, to słuchać Jego głosu. W Ewangelii mieliśmy okazję usłyszeć, z jaką skwapliwością czynili to ludzie, którzy gromadzili się na miejscu, gdzie mógł pojawić się Chrystus, gdyż chcieli słuchać tego, co będzie do nich mówił.

„«Moje owce słuchają mego głosu». Nie tylko słuchają, ale one według tego głosu żyją. Słowo, które do nich kieruję, jest dla nich słowem życia. Dlatego podążają za nim”.

Psalmista daje nam bardzo piękną okazję weryfikacji tej na­szej drogi za Chrystusem. Kazał nam dzisiaj powtarzać: „Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego”. Czy Pan jest rzeczywiście moim pasterzem? Czy pasę się na tym zielonym pastwisku, którym jest On sam? To do Pana Jezusa przynależy zielony kolor, to On mó­wi o so­bie, że „jest zielonym drzewem”. My jesteśmy suchymi. On żyje, a my bez Niego jes­teśmy w stanie śmierci. To On, jako zielone drzewo, daje się zabić, aby nasze suche drze­wa mogły ożyć. Czy Pan jest moim pasterzem? Czy w taki sposób się do Niego zbl­i­żam, świadom, że w Nim jest życie, a bez Niego śmierć – tak jak mówi: „beze Mnie nic nie możecie uczynić”?

Psalmista woła o Bogu: „Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia mo­ją duszę”. A Pan Jezus wzywa: „Kto jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pi­je, stru­mie­nie wo­dy żywej popłyną z Jego wnętrza”, natomiast ewangelista zaznacza, że mówił o Duchu, któ­re­go Jezus miał posłać. Czy moje życie jest pod tchnieniem Ducha, którego mi Chrystus dał, aby mnie do Niego prowadził?

„Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach” – któż jeszcze zdaje sobie sprawę, że są ścieżki właściwe i niewłaściwe; że są miejsca, po których należy chodzić i takie, od których należy się trzymać z daleka? Bóg wiedzie mnie po właściwych ścieżkach, On mnie po­ucza swoim słowem – tak jak jest napisane: „Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce”.

Bóg jest moim pasterzem, jeżeli Jego słowo jest dla mnie drogowskazem – punk­tem wyjścia, punktem dojścia i absolutną wyrocznią. Śpiewać: „Pan jest moim pasterzem” to odpowiadać sobie na pytania: Czy rzeczywiście On jest Tym, z którym się liczę? Czy nie mam innych pasterzy, innych wyroczni, innych ośrodków decyzyjnych, którymi się kieruję?

„Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. Ciemna dolina jest tam, gdzie Bóg jest nieobecny, gdzie jest Szatan i jego pop­le­cz­nicy, obojętnie, czy są to demony, czy są to ludzie, synowie buntu, którzy się mu od­dali. Przyszło nam żyć w takiej ciemnej dolinie. Nieraz przez nią przechodzimy pośród ludzi żyjących w ciemności i mroku. Czy jesteśmy wtedy pełni determinacji, aby wy­trwać przy Chrystusie, który jest światłem świata? Czy jesteśmy pewni Jego obietnic?

„Stół dla mnie zastawiasz” – jakże to jest czytelne w tym momencie, kiedy jesteś­my w przestrzeni eucharystycznej. Ten stół jest zastawiony dla mnie. Jak z tego stołu ko­rzystam? Jaki to jest niezwykły ruch Boga w kierunku człowieka! Co z tym ruchem w moim życiu robię? To nie jest tylko ta niezwykła rzeczy­wis­tość sakramentu Eucha­rystii, to także wszystkie inne sakramenty, bo przecież moja głowa została namasz­czo­na olejem w czasie chrztu i bierzmowania, a może i w sakramencie chorych.

Jakże jes­tem w niezwykły sposób obdarowany i tą perspek­ty­wą: „Zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy”. Pasę się u Chrystusa, bo mam pers­pektywę zamiesz­kania w Jego domu. Ta perspektywa mnie ożywia i pozwala sensownie żyć, gdy prze­cho­dzę przez ten świat.

Apostołowie są dla nas wzorem. Tak pięknie jest o nich napisa­ne: „zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali”. Najbardziej natu­ral­ny ruch człowieka ku Bogu jako od­po­­wiedź na Jego ruch, na Jego obecność.

Moi drodzy, jakże nie zapytać: Jak jest z tym ruchem w moim życiu, z tym najbar­dziej naturalnym, bo dotyczącym modlitwy? Modlitwa jest spotkaniem. Czy każdy mój dzień kończę w taki sposób, że przychodzę do Chrystusa i mówię Mu o tym wszyst­kim, co było w moim życiu: co robiłem, co czyniłem, czego nauczałem? Najbardziej naturalny ruch, który robi chrześcijanin sam i we wspólnocie swojego domu i wszędzie tam, gdzie jest. Naj­bar­dziej naturalna odpowiedź na to wyjście Boga ku człowiekowi; odpowiedź, która de­cy­du­je o wszystkim, bo mówi, kim jestem. Czy żyję dla Chrystusa? Czy On mnie fascynuje? Czy od Niego się wszystkiego spodzie­wam? Czy na Niego zawsze liczę? Czy On jest moją opoką?

To jest kluczowe wezwanie, z jakim Bóg się do nas zwraca. Pyta: Co robisz z tym, że Ja tak bardzo wychodzę naprzeciw ciebie? Co robisz z da­ra­mi, które ci ofiarowuję? Jak Mnie traktujesz? Czy jestem twoim pasterzem, czy może stawiasz na kogoś innego?