Boska energia, ks. Andrzej Kielian


Żeby żyć, trzeba jeść i pić. Wszystko, co istnieje na świecie, potrzebuje zewnętrznego źródła energii dostarczanej w celu podtrzymania funkcji życiowych. Nikt nie ma energii potrzebnej do życia po prostu sam w sobie: ani człowiek, ani roślina, ani rzecz. Żeby dzwonić przez telefon komórkowy, potrzebna jest bateria, a baterię trzeba ładować, podłączać do prądu, żeby stamtąd czerpała energię. Lodówka bez prądu nie zadziała. Samochód bez benzyny nie pojedzie. Cały Bliski czy Daleki Wschód żyje z tego, że nasze samochody trzeba co jakiś czas tankować. Chyba największym wynalazkiem byłby taki wóz, którym można by jeździć bez powtórnego tankowania – po prostu zatankować raz, a potem dziesięć lat jeździć, bo miałby jakiś system odzysku zużytej energii.

„Napój energetyczny”, jakim dla samochodu jest benzyna lub ropa, dla lodówki prąd płynący w przewodach, a dla człowieka pożywienie, musi ulec spaleniu, zniszczeniu, żeby z niego mogła się wyzwolić energia – zamieniona potem na pracę maszyny, organizmu, poruszanie tłoków, kół, rąk, nóg, głowy, oczu, wytwarzanie chłodu, zimna itp. I dlatego materiału, który dostarczył energii, nie da się już odzyskać. Stracił moc, stracił wartość, zamienił ją na funkcjonowanie czegoś innego, uległ zniszczeniu.

Ofiara krzyżowa Pana Jezusa jest trochę podobna do schematu przekazania energii. On, który był Bogiem i człowiekiem, został całkowicie pozbawiony godności Boga i godności człowieka, zniszczony, zdeptany, ukrzyżowany i zabity. Jednak Jezus nie umierał za siebie, tylko za wszystkich. Jego śmierć była więc oddaniem energii dla tych, za których umierał. Przez to, że został zniszczony, dla nas stał się źródłem energii życiowej, tej energii, która jest silniejsza niż zło i śmierć, ponieważ pochodzi od Boga. Oddał swoją energię, więc jako człowiek musiał umrzeć. Zamienił ją na nasze uświęcenie. Ale jako Bóg jest źródłem energii, więc mógł po trzech dniach wstać z grobu i na nowo odzyskać życie, by dalej dawać swoją energię. Jako źródło nie stracił całego zapasu energii.

Takie jest znaczenie śmierci na krzyżu. Było to przekazanie nam, ludziom, Boskiej energii życia i świętości. Pan Jezus swoje życie zamienił na energię dla ludzkiego funkcjonowania. Stał się „paliwem” naszej świętości. Nie musiał umierać wiele razy, bo moc tego jednego wydarzenia trwa do dzisiaj. Gdyby był tylko człowiekiem, pewnie potrzebowalibyśmy Jego śmierci wiele razy. Ale był Bogiem, więc wystarczyło tylko jedno takie wydarzenie, żeby wszyscy mogli czerpać z niego moc.

Czy nie jest to skomplikowane? Pewnie jest i do końca tego nie zrozumiemy. Ale jeśli potrafimy zrozumieć funkcjonowanie własnego organizmu, jeśli rozumiemy przepływ energii w świecie i działanie lodówki, to znaczy, że nasz mózg jest zdolny i do tego, żeby przynajmniej trochę zrozumieć tajemnicę ukrzyżowania, najważniejszego wydarzenia w historii świata. A ustanowienie sakramentu Eucharystii „podłączyło” nas do tego źródła Boskiej energii na zawsze, aż do skończenia świata. Teraz to od nas zależy, jak tę energię wykorzystamy.

Nikt normalny, kto jedzie samochodem i widzi, że świeci mu się rezerwa, nie przejeżdża obok pięciu stacji benzynowych, licząc, że za chwilę będzie szósta, bo może już do niej nie dojechać. Tak samo jest z Komunią Świętą. Po to ją przyjmujemy, żebyśmy cały czas mogli mieć w sobie Bożą energię, żebyśmy nie musieli „pchać” życia pod górę. Gdy nie ma pieniędzy na to, żeby wlać paliwo do baku, i trzeba odstawić samochód, to robi się wtedy wszystko, żeby w końcu zdobyć środki i odjechać. A jak to wygląda z odzyskaniem możliwości przystępowania do Komunii Świętej? Chyba nie zawsze nam się tak spieszy... Bo czasem to dużo kosztuje... Stawka nie jest mała. Walczymy o energię od Boga, której nie da się kupić ani na giełdzie, ani w elektrowni.

Ktoś, kto chce pomóc drugiemu człowiekowi, staje się dawcą nerki lub serca, na zawsze traci to, co oddał, czasem tylko organ, czasem nawet życie. Papież Jan Paweł II nazwał dawstwo organów „najwyższą formą miłości bliźniego”. Pan Jezus oddał za nas życie, więc kochał nas i nadal kocha w stopniu najwyższym.

Zostawił nam „pokarm i napój”, czyli swoje Ciało i Krew, żebyśmy mogli normalnie i po ludzku funkcjonować. Daje nam energię do lepszego życia, do mądrego rozwiązywania konfliktów, do tego, aby żyć lepiej i ciągle iść w stronę krainy wiecznego szczęścia. Komunia Święta, którą przyjmujemy w czasie Mszy Świętej, zawiera w sobie energię wziętą z Ciała Chrystusowego w momencie śmierci na krzyżu. Potrzebna jest nam ta Boska energia i ten Boski pokarm.