Z niewiary do wiary, ks. Rafał Buchinger


Żałuję, ale nie wierzę! Chciałbym, ale nie wiem, co mam robić, by uwierzyć? Wiem, że samo pragnienie nie wystarczy, ale że muszę je zamienić w czyn! Jakie zatem winno być moje działanie, bym dostąpił łaski wiary?

Niewykluczone, że i do nas ktoś zwróci się z tym problemem w nadziei, że natychmiast udzielimy mu skutecznej rady! Co zatem winniśmy wówczas powiedzieć? Ewangelia, którą czytaliśmy (J 12,20-33), spieszy z pomocą w rozwiązaniu tego problemu.

Szanuj, aby uwierzyć

Przygoda przekraczania niewidzialnej granicy oddzielającej świat niewiary od świata wiary zaczyna się od przyjęcia postawy szacunku wobec Boga, w którego chce się uwierzyć. Chociaż jeszcze nie jest znany i nie cieszy się zaufaniem, ale już winien być otaczany pełnym szacunkiem. Szacunek ten winien przede wszystkim obejmować osobę Boga, a następnie prawo, które dla porządku i szczęścia ludzi ustanowił. Szacunkiem winno otaczać się także osoby poświęcone Bogu: kapłanów, zakonników i zakonnice, niezależnie od poziomu moralnego i intelektualnego, jaki prezentują. To poszanowanie winno się im okazywać z tej racji, że pozostają w służbie Boga. Jest to więc szacunek okazywany ze względu na Niego, a nie ze względu na przymioty osobiste danego człowieka. 

Ten, kto chce uwierzyć i wiarę rozwijać, jest również zobowiązany do poszanowania miejsc, budowli i rzeczy przeznaczonych do sprawowania kultu, czyli do oddawania czci Bogu. Z chwilą przeznaczenia ich do tego celu przestały one być własnością ofiarodawcy. Ich jedynym właścicielem stał się Bóg. W taki sam sposób należy obchodzić się z pieniędzmi składanymi na tacę w kościele. Według tej reguły niewątpliwie postępowali Grecy z czytanej dziś Ewangelii, czyli poganie chcący uwierzyć w Boga. „Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy”. Szacunek wobec Boga Żydów doprowadził ich do wiary w Jezusa.

Większość ludzi sądzi, że najpierw trzeba uwierzyć, by szanować Boga. Ewangelia pokazuje, że jest odwrotnie. Najpierw trzeba uszanować Boga, by uwierzyć!

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że utrata wiary rozpoczyna się od spraw pozornie błahych i nic nie znaczących, a mianowicie od nieposzanowania bożego grosza, przedmiotów kultu, otoczenia świątyni, budynku kościoła czy cmentarza, aż w końcu dochodzi do lekceważenia samego Boga. O uwikłanie się w dramat utraty wiary wcale nietrudno.

Praktykuj, aby uwierzyć

Szacunek wobec Boga wyraża się w oddawaniu Mu należnej chwały i czci przez podejmowanie tego, co poleca wypełnić. Niektóre z tych praktyk ustanowił osobiście sam Pan Bóg. Inne odkryte zostały na przestrzeni dziejów przez Kościół. Te ustalone przez Boga są niezmienne i nie sposób ich nie podjąć. Te rozpoznane przez Kościół dane są na jakiś czas. Powstają w różnych okolicznościach, ewoluują i zanikają. Cel mają jednak wspólny. Jest nim pomoc ludziom w zadzierzgnięciu więzów wiary i miłości z Najwyższym. Co to praktycznie oznacza dla człowieka niewierzącego, a pragnącego uwierzyć?

Ten, kto nie wierzy w Boga, a szczerze chce uwierzyć, winien bez lęku, systematycznie sięgać po Biblię i pod opieką Kościoła wczytywać się w każde jej słowo. Dzięki wytrwałej medytacji z czasem rozpozna, że ludzkim słowem, jak szatą, okrywa się boskie Słowo – Jezus. Rozezna, że Chrystus poprzez ludzkie słowo mówi do niego i do innych. Jeśli niewierzący posłucha słowa z Biblii, pokonując nurtujące go uprzedzenia, urazy, lęki, nierzadko drwiny i presję otoczenia, to wówczas Bóg, Jego mądrość i moc ogarną jego umysł, sumienie, wolę, uczucia. Nasycą całą jego osobę. Można powiedzieć, że pragnący uwierzyć zanurza się wówczas i kąpie się w boskim źródle, i równocześnie z niego pije. Wiara, nadzieja i miłość, których źródłem i dysponentem jest Bóg, stają się jego udziałem. Jeśli wytrwa w tej postawie, to wiara dana w zalążku zakorzeni się w nim i zacznie się rozwijać.

Dlatego ten, kto nie wierzy w Boga, a szczerze chce uwierzyć, powinien w całej rozciągłości przestrzegać wszystkich przykazań Dekalogu i reguł wskazanych w Kazaniu na Górze. Liczyć się z nimi, mimo że ich jeszcze nie rozumie i nie pojmuje ich sensu. Kierować się nimi nie na zasadzie: podejmuję, bo rozumiem, ale za zasadzie: ufam i praktykuję! Pożyteczność i nieodzowność, mądrość i piękno takiego działania ujawniają się z czasem.

Ten, kto nie wierzy, a szczerze chce uwierzyć, winien podjąć zarówno indywidualną, jak i wspólnotową modlitwę, mimo że jeszcze nie wierzy! Modlitwę, w której nie tyle będzie Bogu mówił o sobie, co raczej będzie starał się rozpoznać, co Bóg mu mówi o sobie samym, o sprawach w niebie i na ziemi, o oczekiwaniach i planach żywionych wobec całej ludzkości, jak i poszczególnego człowieka. W tej modlitwie nie może zabraknąć miejsca na poznawanie nadziei Boga związanych z człowiekiem, który szczerze stara się uwierzyć.

Współdziałaj z innymi, aby uwierzyć

„Grecy [...] przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi”. Zawsze istniała pokusa, aby dążyć do życia z Bogiem poza wspólnotą, w izolacji od innych. Ewangelia przeciwstawia się tej błędnej tendencji i wielokrotnie podkreśla, że bycie z Bogiem jest możliwe tylko we wspólnocie i z pomocą wspólnoty. Nie oznacza to, że będzie się przez to pozbawionym intymności i tajemnicy, czyli tych wartości, które zawsze towarzyszą i zabezpieczają to, co autentyczne, ważne i święte. Bóg traktuje człowieka indywidualnie, ale zawsze we wspólnocie i dla dobra wspólnoty. Wspólnota bowiem i wszyscy jej członkowie są potrzebni Bogu do wywiązania się ze zobowiązań zaciągniętych wobec danego człowieka w chwili stwarzania go. Jednym z podstawowych zadań wspólnoty jest pomóc Bogu w przekazywaniu ludziom łaski wiary, łaski budowania siebie i swego życia na Bogu oraz nieustannego wzrastania w zaufaniu do Najwyższego. Mówi o tym przytoczony urywek Ewangelii.

Co zatem pozostaje uczynić? Pozostaje stosować się do tych reguł, by z niewiary przechodzić do wiary. I – znając sensowność owych Jezusowych reguł z doświadczenia osobistego – bez najmniejszych wątpliwości i wahań polecać je innym, szczególnie tym mierzącym w życiu wysoko, bo pragnącym uwierzyć. Takiej postawy wobec niewierzących oczekuje od chrześcijan Bóg.