Sens pracy, ks. Tadeusz Mrowiec


„Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi” (2 Tes 3,10-11).

Liturgia dzisiejszej niedzieli podejmuje temat końca świata. Jezus w obrazie zburzenia Jerozolimy zapowiada koniec doczesnego porządku. Z jednej strony mamy zachętę św. Pawła do pracy, a z drugiej słyszymy zapowiedź zniszczenia tego, co jest owocem trudu człowieka. Wobec tego pojawia się pytanie o sens pracy.

Praca jak pożywienie

Święty Paweł stanowczo poucza wiernych w Tesalonice: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2 Tes 3,10). Apostoł Narodów otrzymał od wspólnoty w Tesalonice wieści, że niektórzy z wiernych tak się przejęli bliskością powtórnego przyjścia Jezusa, że przestali pracować. Nauka św. Pawła jest jasna: należy pracować i czuwać, pozostając w łączności z Bogiem.

Pismo Święte od początku podkreśla naturalną wartość ludzkiej pracy. Człowiek przez samo powołanie do istnienia został powołany do panowania – na podobieństwo Boga – nad całym stworzeniem. Praca jest wyrazem woli Bożej i jest nieustannym udziałem człowieka w pracy stwórczej Boga. Pismo Święte bardzo ceni dobrze wykonaną pracę, zapał, zaradność, pomysłowość. Jest pełne podziwu dla udanych dzieł sztuki, jak pałac Salomona czy świątynia w Jerozolimie. W dzisiejszej Ewangelii mamy potwierdzenie tego zachwytu człowieka nad dobrze wykończonym budynkiem świątyni. W przypowieści o robotnikach w winnicy Bóg objawia się jako Ten, który przez cały dzień poszukuje chętnych do pracy, który dla każdego przygotowuje zajęcie. Dlatego Pismo Święte surowo ocenia człowieka leniwego. Człowiek, który nie jest chętny do pracy, naraża się na śmierć. Bezczynność jest poniżaniem samego siebie. Próżniak i leniwiec jest przedmiotem drwin: „Kręcą się drzwi na zawiasach, a człowiek leniwy na łóżku” (Prz 26,14). Próżniak to już nie człowiek, to według mądrości Syracha „obłocony kamień”, to „krowi nawóz” (Syr 22,1), który ludzie odrzucają z odrazą.

Chrystus i praca

Postawa i słowa Chrystusa odsłaniają nam pełne znaczenie ludzkiej pracy. Jezus też pracował, był nazywany synem cieśli. Głosząc Ewangelię, wędrując i uzdrawiając, nieraz nie miał czasu na posiłek i odpoczynek. W nauczaniu jednak podkreśla troskę o to, co będzie trwało wiecznie. Codzienną troską człowieka powinno być najpierw królestwo niebieskie. Na pierwszym miejscu nie może być troska o pokarm czy ubranie. Ta nauka Jezusa zawsze nas winna niepokoić, bowiem postać doczesnego świata przemija. „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” (Łk 21,6). W wieczności odnajdziemy jedynie to, co zostanie przemienione łaską zmartwychwstałego Pana. Dlatego chrześcijanin – zarówno właściciel, jak i służący czy nawet niewolnik – cokolwiek czyni, wszystko ma czynić z serca, „jak dla Pana”. W ten sposób przez pracę chrześcijanin na nowo przybliża całe stworzenie ku Stwórcy. Ciężar i trud pracy naznaczony ludzkim grzechem dopiero w Chrystusie zostanie w pełni przemieniony w obfite owoce.

Jan Paweł II tak pisał w swojej encyklice o tym wymiarze ludzkiej pracy:

Czy to nowe dobro – owoc ludzkiej pracy – jest już cząstką owej nowej ziemi, gdzie mieszka sprawiedliwość? (por. 2 P 3,13). W jakim stosunku pozostaje ono do Chrystusowego Zmartwychwstania, jeśli prawdą jest, iż wieloraki trud pracy człowieka jest cząstką Chrystusowego Krzyża? I na to pytanie stara się odpowiedzieć Sobór, czerpiąc światło z samych źródeł objawianego Słowa: «Słyszymy wprawdzie, że na nic człowiekowi się przyda, jeśli cały świat zyska, a siebie samego zatraci» (por. Łk 9,25). Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby uprawiać tę ziemię, na której wzrasta owo ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego, to przecież dla Królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może przyczynić się do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej (LE 27).

Pracowitość

Paul Ricoeur(1913–2005), wybitny filozof, protestant, ceniony przez Jana Pawła II, zapraszany na spotkania do Watykanu, założył rodzinę, miał pięcioro dzieci. W swojej autobiografii tak pisze o najbardziej owocnej dekadzie swojej pracy i życia rodzinnego:

Jesienią 1948 roku zostałem mianowany profesorem filozofii na uniwersytecie w Strasburgu w dziedzinie historii filozofii. Spędziłem tam dziesięć lat (1948–1957), które uważam za najszczęśliwszy okres w moim życiu akademickim. Za cel postawiłem sobie, aby każdego roku poznawać twórczość jednego filozofa w sposób jak najbardziej wyczerpujący. W tym czasie pogłębiłem także badania w zakresie filozofii greckiej, nowożytnej i współczesnej. Ponadto podczas pobytu w Strasburgu przyszło na świat nasze piąte i ostatnie dziecko. Tutaj także kształtowały się i umacniały nowe znajomości, m.in. z Rogerem Mehlem, Pierre’em Burgelinem. Georgesem Duveau, Marcelem Davidem i innymi. Również wtedy opracowałem dalszą część Philosophie de la volonté (Filozofia woli), która obejmowała dwa tomy1.

To przykład pracowitości i zaangażowania w swoją pracę i życie rodzinne.

Eschatologiczne obrazy z dzisiejszej liturgii słowa stawiają nam poważne pytania o sens naszej pracy. Czy rodzice wychowują dzieci do pracy? Czy nauczyciele i wychowawcy ukazują i egzekwują naturalne prawo do pracy? Czy każdy szanuje pracę własną i innych? Czy znamy i cenimy cnotę pracowitości? Każdy sam może i powinien ułożyć sobie taką listę pytań o swoje podejście do pracy.


1 P. Ricoeur, Refleksja dokonana. Autobiografia intelektualna, Kęty 2005, s. 18.