Powołanie do zrozumienia Pana, ks. Janusz Mastalski


Ewa, bohaterka książki Doroty Terakowskiej Ono, myśli o sobie tak: „Gdybym miała na imię Andżelika, od razu byłabym kimś innym. Andżelikę na pewno spotkałyby w życiu romantyczne przygody, Sandra byłaby bogata, a Patrycja powinna być elegancka (...). Dostajesz imię i stajesz się kimś? Nikim w tłumie Ew”. Człowiek obdarzony imieniem staje się kimś konkretnym, określonym – najpierw dla otoczenia, a później dla samego siebie. Każdy z nas posiada imię, które w jakimś sensie ukazuje oblicze i wnętrze. Chodzi o imię "chrześcijanin". Człowiek wierzący to ten, który przez całe życie
musi pamiętać, kim jest! Dzisiejsza Ewangelia pozwala nam zrozumieć głębiej proces stawania się chrześcijaninem.

Chrystus poucza, że każdy z nas powinien stać się podobny do ojca rodziny, „który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13). W różny sposób można interpretować te słowa, ale jednym z możliwych tłumaczeń jest ukazanie pewnego rodzaju uniwersalizmu chrześcijańskiego. Jan Paweł II mówił do młodych w 1991 roku: „Kościół Chrystusowy jest rzeczywistością fascynującą i wspaniałą. Jest bardzo stary – liczy bowiem dwa tysiące lat – a jednocześnie jest wciąż młody dzięki Duchowi Świętemu”. Za sprawą Trzeciej Osoby Boskiej możliwy jest prawdziwy postęp, który zakłada, że będąc wiernym zasadom wiary, można korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych. Nieprawdą jest, jakoby chrześcijanin był człowiekiem zacofanym, który we wszystkich nowościach widzi zło. Dzisiejsza Ewangelia dobitnie ukazuje prawidłową postawę: łączyć stare z nowym. Chodzi zatem o roztropne, ale i odważne korzystanie ze zdobyczy cywilizacyjnych.

Niestety, wielu praktykujących katolików jest uzależnionych od współczesnej techniki. Istnieją takie domy, w których zepsuty telewizor zupełnie burzy porządek i spokój. Okazuje się, że nagle pojawia się jakaś pustka. Telewizor był bowiem swoistą ucieczką przed dialogiem z domownikami. Na pewno nie jest to postawa oddająca istotę chrześcijańskiej miłości. Świadomość, że jestem wierzącym człowiekiem, pełni rolę autocenzury. Jestem postępowy w myśleniu i czynieniu, ale biorę pod uwagę przykazania Boże! Pamięć o tym, kim jesteśmy, umożliwia podejmowanie trafnych i dojrzałych wyborów.

Imię, które każdy z nas nosi (chrześcijanin), oznacza również znajomość orędzia ewangelicznego. Jezus, przemawiając do swoich uczniów, zadaje im pytanie: „Zrozumieliście to wszystko?” (Mt 13). Jakże ważna staje się odpowiedź: „Tak jest” (Mt 13). Patrząc na własną wiarę, trzeba zapytać, czy rozumiemy, co mówi do nas Bóg. W tym miejscu dla lepszej ilustracji zagadnienia posłużę się pewną przypowieścią.

Zdarzyło się współczesnemu człowiekowi, że pewnego razu zabłądził na pustyni. Z nieba lał się żar jak roztopiony ołów, nagrzany piasek wrzynał się boleśnie w skórę, oczy piekły ze zmęczenia, a sił ubywało z każdym krokiem. Nagle wędrowiec dostrzegł w oddali oazę.
– To na pewno fatamorgana, zwodniczy miraż – pomyślał – na to się nie nabiorę.
Kiedy jednak szedł w tym kierunku, zjawisko nie znikało. Wprost przeciwnie: palmy rysowały się coraz wyraźniej, a przede wszystkim woda stawała się bardziej realna.
– To głód i pragnienie tak omamiły moją wyobraźnię – tłumaczył sobie przekornie – takie fantazje są czymś naturalnym w moim położeniu. Teraz nawet słyszę szum źródełka, ale to niemożliwe, to halucynacja.
Wkrótce potem przechodzili tamtędy dwaj beduini.
– Nie mogę tego pojąć – odezwał się jeden z nich – jak ten człowiek mógł umrzeć, mając prawie daktyle w ustach, a na długość ręki źródło?
– To był prawdziwie współczesny człowiek – odparł drugi.

Jak widać, brak umiejętności odczytania znaków może być powodem tragedii. Prawdziwy chrześcijanin powinien zarówno w swoim sumieniu, jak i w drugim człowieku odnajdywać wolę Bożą. Tylko wtedy ma szansę przeżycia swojego życia w pokoju, tylko wtedy może zrozumieć Boże przesłanie, tylko wtedy potrafi twierdząco odpowiedzieć na pytanie: Zrozumiałeś to wszystko?

Jest jeszcze jedno wskazanie w dzisiejszej Ewangelii. Jezus mówi do uczniów: „wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony” (Mt 13). Prawdziwy chrześcijanin żyje w perspektywie życia wiecznego i sądu ostatecznego. Konkretnie chodzi o wierność Bożym przykazaniomna co dzień, o bycie sprawiedliwym. Jan Paweł II w liście Parati semper pisał, że „chrześcijaństwo uczy nas rozumienia doczesności z perspektywy królestwa Bożego, z perspektywy życia wiecznego”. Można więc powiedzieć, że prawdziwy chrześcijanin odczytuje wszystkie codzienne wydarzenia z perspektywy wiary. Zarówno chwile uniesień, zwycięstw, jak i porażki oraz cierpienia należy odczytywać przez pryzmat opatrzności Bożej. Nie wszystko stanie się zrozumiałe, ale na pewno łatwiejsze do uniesienia. Chrześcijan to człowiek, który potrafi zaufać do końca, nie skarżąc się zbytnio!

Wyjdźmy zatem dziś z tej świątyni ze świadomością, że jesteśmy powołani do coraz głębszego rozumienia słów samego Boga oraz realizacji Jego wskazań. Można więc zapytać na koniec: „Zrozumieliście to wszystko” (Mt 13)? Tak jak apostołowie powinniśmy z wiarą i pokorą powiedzieć: „Tak jest” (Mt 13)!