Postawa służby, ks. Janusz Mastalski


Obchodzimy dzisiaj uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Dla wielu współczesnych pojęcia: „królestwo”, „król” czy „władza absolutna” są obce, bowiem żyjemy w dobie kultu demokracji. O wszystkim decyduje głosowanie, każde słowo może być naruszeniem praw obywatelskich, a swoboda i wolność stają się sztandarowym przesłaniem mediów. I właśnie w takim momencie dziejowym przychodzi Jezus i mówi: „Jestem Królem, jestem Twoim Królem, który nie tylko rządzi, ale nade wszystko rozlicza”. Kiedy słuchamy dzisiejszej Ewangelii, nie sposób nie odkryć bardzo konkretnych rozliczeń.

Najpierw Jezus wymienia swoisty katalog działań, które są przepustką do królestwa Bożego. Tak naprawdę wszystkie te postawy związane są z prozą życia i w konsekwencji nie wymagają heroizmu. To często drobiazgi, które jednak wymagają od człowieka ofiary, wyrzeczenia czy po prostu jednoznacznego wyboru. W prozie życia przekłada się to na sposób myślenia w kategoriach: Ty, a nie ja. Czyż nie jest to piękna postawa, gdy człowiek myśli o drugim w perspektywie daru? Można powiedzieć tak: „Ty pojawiasz się w moim życiu i oczekujesz ode mnie mojej cząstki, mojej bliskości i wrażliwości”. Można w tym miejscu przytoczyć pewien negatywny przykład, który stanowi ilustrację omawianej postawy.

Rodzice pracujący zawodowo, robiący karierę i pieniądze przed imieninami córeczki wpadli do sklepu z zabawkami i tłumaczą sprzedawczyni:
– Cały dzień jesteśmy oboje poza domem. Szukamy czegoś, co małą ucieszy, długo ją zajmie i rozwieje uczucie samotności. Ona jest taka smutna.
– Przykro mi – odpowiedziała ekspedientka – ale rodziców nie sprzedajemy.

To bardzo sugestywny przykład. Ukazuje, o co chodzi w byciu darem dla drugiego.

Jezus przekazuje dzisiaj jeszcze jedną ważną rzecz. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25). Chodzi więc o jednoznaczną postawę służby, bez względu na osobę. Owi najmniejsi to wszyscy obcy, których człowiek spotyka w swoim życiu.

Jakże w tym miejscu nie przytoczyć przykładu z życia św. Jana Pawła II. On też zasiadał na tronie, można powiedzieć, że jak król. Ale zawsze z niego schodził, aby być bliżej każdego potrzebującego. Któż z nas nie pamięta dziewczyny z Czadu, która w czasie Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie przedarła się przez ochronę i wtuliła głowę w ramiona papieża. Święty Jan Paweł II, wyraźnie wzruszony, tulił biedną i – jak się potem okazało – prześladowaną chrześcijankę. To było właśnie takie zejście z tronu, odpowiedź na potrzebę drugiego człowieka. Czynił to wielokrotnie w szpitalach, podczas spotkań z chorymi, więźniami, a także z prostymi ludźmi, którym spotkanie z nim dawało umocnienie, nadzieję i siły.

Jest takie afrykańskie przysłowie: „Wielu małych ludzi w wielu małych miejscowościach, którzy czynią wiele małych rzeczy, może przemieniać oblicze świata”. Zawarte w nim przesłanie najlepiej ilustruje dzisiejsze wezwanie do służby. Liczy się najmniejszy gest okazany choćby najmniej znaczącemu w świecie człowiekowi.

I jest jeszcze jeden ważny aspekt rozliczenia, o którym mówi Chrystus: „Idźcie precz ode mnie (...)” (Mt 25). To ważne zdanie, bowiem likwiduje przekonanie, że Pan będzie pobłażliwy. Oczywiście możemy sięgać po miłosierdzie Boże, ale z drugiej strony lekceważenie wezwań Stwórcy nie może pozostać bez konsekwencji. Może więc warto w perspektywie dzisiejszej uroczystości stanąć przed Jezusem i modlić następującymi słowami:

Jezu, Królu wszystkich ludzi, pomóż mi walczyć ze znieczulicą
i wybieraniem tego, co wygodne. Nie dozwól, abym szufladkował ludzi
na lepszych i tych gorszych, którzy do niczego się nie przydadzą.
Daj siłę bycia otwartym dla każdego i daj mi, Królu i Panie, wrażliwość,
dzięki której mógłbym odpowiedzieć na potrzeby każdego napotkanego człowieka.
Proszę Cię o to, bo wiem, że jestem słaby i lubię sobie wybierać tych ludzi,
których lubię, albo którzy mogą mi coś załatwić.
Daj mi miłość obdarzającą, która sprawi, że będę umiał
i chciał służyć innym, nie tylko bliskim.

Niech pointą dzisiejszych rozważań będą słowa św. Jana Pawła II skierowane do Polaków podczas audiencji w ostatnią niedzielę roku liturgicznego w 1984 roku:

Dzień dzisiejszy jest wielkim świętem Kościoła. Kościół kończy rok liturgiczny, patrząc w kierunku Królestwa Jezusa Chrystusa; Jego królowania, które wciąż się realizuje na ziemi, z roku na rok. Każdy rok jest jakimś etapem realizacji tego Królestwa, które Pan Jezus głosił i które potwierdził swoim krzyżem i swoim zmartwychwstaniem. Równocześnie ten dzień i to święto, które dziś przeżywamy, wskazuje nam na ostateczne, wieczne perspektywy tego Królestwa. To jest jedyne królestwo, które nigdy nie przeminie, do którego wszystkie doczesne państwa, władania, królestwa ostatecznie się sprowadzają i w Nim znajdą niejako swoje zbawcze ujście. To wszystko, co w doczesnym życiu człowieka i w doczesnym życiu społeczeństw jest związane z nadziejami, ale także i z cierpieniami, to wszystko w Bożym Planie Zbawienia swoje ostateczne ujście znajdzie w wiecznym, eschatologicznym Królestwie Bożym, do którego wprowadził nas Chrystus i do którego stale nas Chrystus prowadzi przez Kościół. To jest wielkie święto Kościoła. Można powiedzieć, że jest to równocześnie wielkie święto ludzkości, bo właśnie ten dzień mówi ludzkości, a w tej ludzkości ludom, narodom i ludziom o ich ostatecznym przeznaczeniu.