Postać Jezusa, ks. Bogdan Zbroja


Umiłowani w Chrystusie Panu!

Gromadzimy się w naszej świątyni, by oddać Bogu chwałę i złożyć Ofiarę Eucharystyczną. W czasie Mszy Świętej sam Jezus przychodzi do nas, aby nas umocnić, aby pocieszyć, aby z nami być. I my w naszej wierze odpowiadamy Mu swoimi postawami – jesteśmy tu, modlimy się, śpiewamy – to nasze dzieło współtworzenia liturgii Mszy Świętej.

Zasadniczy temat dzisiejszej Bożej nauki dotyka każdego człowieka. By wejść w klimat słów Biblii, rozważmy następujący przykład.

Oto biznesmen Michał, który od wielu lat prowadzi dobrze prosperującą firmę. Posiada już dość duży kapitał. Jest człowiekiem wierzącym i w każdą niedzielę przychodzi do kościoła, by przede wszystkim podziękować Panu Bogu za osiągnięty sukces. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby jednak nie pewien problem. Otóż młody biznesmen, owszem, przychodzi do kościoła, ale tylko zewnętrznie. Jego myśli koncentrują się nie na Bogu, ale na firmie i na planach dalszego rozwoju. Nie potrafi nawet na te kilkadziesiąt minut pozostawić firmy i jej spraw poza kościołem. On rozmyśla w świątyni nie o Bogu, ale o komputerach i ekonomii.

Tak wygląda obraz dzisiejszy, ale nie jest to coś nowego, coś, co istnieje tylko w naszych czasach, a nie istniało wcześniej. Przecież Ewangelia mówi nam o tych, którzy w świątyni jerozolimskiej sprzedawali woły, baranki i gołębie.

Moglibyśmy powiedzieć, że dziś w świątyniach nie spotykamy się z takim zjawiskiem – nie ma w nich owieczek, baranków, wołów. Nie ma bankowych kas, a jednak Ewangelia jest żywa w każdym czasie i dziś ta scena rozgrywa się także między nami. Chociażby Michał, o którym była mowa wcześniej, on przecież jest podobny do tych, którzy kupczyli w świątyni. On nie myśli o Bogu, tylko o swych planach! W sercu uczynił ze świątyni jarmark czy supermarket. Dla niego bożkiem jest firma, a nie Jezus!

To jednak nie dotyczy jedynie Michała czy podobnych mu ludzi biznesu. Ta pokusa przychodzi do nas wszystkich – do mnie i do ciebie też! Ileż razy cisną nam się na myśl przeróżne sprawy naszej codzienności, byleby tylko zagłuszyć ciche słowa Boga. Byleby tylko koncentrować nasze myśli na sprawach tego świata, a nie na Bogu.

Pokusy te jednak nie mogą nas zwolnić z pracy nad sobą, by zachować skupienie na modlitwie. Przyznajmy, że o wiele za mało pracujemy nad modlitwą. Tak łatwo się dyspensujemy od spotkania z Bogiem, zupełnie bez walki pozwalamy naszym myślom na swobodne wędrówki w świątyni Boga do spraw Jemu odległych.

Baczmy jednak, by nie spotkało nas to, co ewangelicznych kupców! „Jezus, sporządziwszy bicz ze sznurków, powyrzucał wszystkich ze świątyni”. Jeśli nie chcesz, by Jezus wyrzucił cię ze swojego przybytku, sam weź do ręki bicz i powyrzucaj z serca – ze świątyni twojej duszy – wszystko, co nie jest Bogiem. Usuń to, co nie pozwala twojemu sercu wznieść się na wyżyny modlitwy i świętości.

Koncentruj swoje serce podczas modlitwy, a zwłaszcza przy przyjmowaniu sakramentów, na Nim, na naszym Bogu!

Oto przed nami jakże ważne wydarzenie. Za kilka minut przyjdzie do nas pod postaciami eucharystycznymi sam Bóg – Jezus Chrystus. Niech On dopomoże i mnie, i tobie wyrzucić z serca wszystko, co oddziela nas od Niego. Niech uczyni z naszych serc swój ulubiony przybytek.