Pomyślność ojczyzny, ks. Kazimierz Skwierawski


Każdy człowiek, który ma otwarte oczy serca, pragnie pomyślności swojej ojczyzny – tej ziemi, na której wzrósł, i tych ludzi, pośród których dojrzewał; pragnie pomyślności ziemskiej ojczyzny, aby ona była mu właściwą drogą do ojczyzny ostatecznej – niebieskiej.

Kiedy gromadzimy się dziś przy Chrystusowym ołtarzu, to się szczególnie o tę pomyślność modlimy, w jakiś sposób realizujemy tym samym wezwanie: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli [...] stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36).

Jak to się dzieje, że człowiek może działać na korzyść ojczyzny ziemskiej i dojrzewać do ojczyzny niebieskiej? W niezwykle lapidarny sposób wyraził to Cyprian Kamil Norwid, który napisał: „Klucz Dawidowy usta mi otworzył, Rzym nazwał człekiem” (Moja Ojczyzna, fragm.).

Klucz Dawidowy to jest przede wszystkim sam Pan Bóg, a także Jego słowo, obecne najpierw w objawieniu starotestamentalnym. Klucz Dawidowy to Ten, który otwiera – a nikt nie zamknie, który zamyka – a nikt nie otworzy. Norwid miał głęboką świadomość, że to Bóg otworzył mu usta, że wszystkie talenty otrzymał od Niego i że to słowo poetyckie nie byłoby odpowiednim słowem i nie miałoby żadnej wartości, gdyby nie było zanurzone w tamtym Słowie, które było już na początku, przez które wszystko się stało, a bez którego nic się nie stało, co się stało (por. J 1,1-3).

Pomyślność ojczyzny może zapewnić i na jej rzecz działać człowiek, który tę prawdę ma głęboko wyrytą w sercu, który zdaje sobie sprawę z tego, co Pan Jezus przekazuje w Ewangelii, mówiąc: „królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). To On jest tym królestwem. To On przyszedł i przyniósł je na ziemię po to, aby zagościło w sercu każdego człowieka i żeby serce każdego człowieka przemieniło. To jest właśnie ta niezwykła prawda zawarta w słowach: „Klucz Dawidowy usta mi otworzył”.

O pomyślności ojczyzny, począwszy od tej najmniejszej, jaką jest rodzina, można mówić wtedy, gdy pomiędzy jej członkami panują braterskie relacje. Mimo że są w niej ci, którzy mają więcej lat i sprawują pieczę nad swoimi dziećmi, to wszyscy jesteśmy równi co do godności, bo wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca; mimo że jest mężczyzna i kobieta, nie ma żadnej różnicy w godności. Umieć tak żyć w swojej rodzinie, a potem przełożyć to na najbliższą społeczność: sąsiedzką, zawodową – jakąkolwiek. Dopiero wtedy może się to przełożyć na pomyślność całej ojczyzny. Nie będziemy patrzeć na siebie przez jakiekolwiek podziały, tym bardziej polityczne, ale będziemy potrafili zawsze dostrzec w drugim człowieka i działać tak, by mu nie szkodzić. Jednak do tego może nas wychować jedynie miłość Chrystusa, który przynagla i uświadamia, że otwarł nam oczy serca i że to musi się przełożyć na nasze relacje z bliźnimi.

Jeśli przyszliśmy tu dzisiaj, aby się modlić o pomyślność ojczyzny, to pamiętajmy, że owa pomyślność tutaj ma swój fundament.