Ofiara Chrystusa i nasza ofiara, ks. Edward Staniek


W krótkim czasie Kościół obchodzi trzy uroczystości: Trójcy Przenajświętszej, Bożego Ciała i Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wszystkie te uroczystości mówią o różnych wymiarach tajemnicy miłości Boga do nas i naszej miłości do Boga.

Dziś wspominamy Wieczernik. Przybyliśmy do ołtarza, aby złożyć razem z Chrystusem ofiarę. Jedyną ofiarę miłą Bogu ze względu na Tego, kto ofiarę składa, i na to, co Mu ofiarowuje. Tym, który ją składa, jest Syn Boga, a w ofierze składa swoje doczesne życie.

Pan Jezus na Golgocie pozwolił, aby źli ludzie Go zamordowali. Uczynił to w imię wolności, szanując ich decyzję. Oni wystąpili w roli tych, którzy zabijają. On jednak zgodził się na to. Złożył ofiarę z siebie, a była to ofiara za nich. Złożył ofiarę wstawienniczą, prosząc Ojca, aby – mimo że Go nienawidzą – przebaczył im to i aby ich zbawił.

To jest miłość do ludzi i do Ojca, która kazała Chrystusowi przejść przez mękę i śmierć.

Dlaczego Bóg oczekuje od nas ofiary? I to ofiary nie z tego, co posiadamy, czym dysponujemy, ale ofiary z naszego serca. Istotę ofiary określa dar dla drugiego. Człowiek, zamiast kręcić się wokół siebie i żyć dla siebie – do czego nieustannie wzywa nas miłość własna – decyduje się na to, aby żyć, cierpieć i umierać za kogoś. I wtedy ten, kogo on kocha, jest dla niego ważniejszy niż on sam.

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. To przestawienie serca z kręcenia się wokół siebie na służbę Bogu albo ludziom jest ofiarą miłą Bogu, ponieważ wtedy nasze serce staje się podobne do Jego Serca. Bóg bowiem ciągle żyje dla kogoś.

W niedzielę rozważaliśmy tajemnicę Trójcy Świętej. Ojciec żyje dla Syna i dla Ducha Świętego; Syn żyje dla Ojca i dla Ducha Świętego, a Duch Święty żyje dla Ojca i dla Syna. Ale w imię wielkiej miłości Bóg postanowił podzielić się swoim szczęściem ze stworzeniem, a owo szczęście jest zależne tylko od tego, czy ludzie, z urodzenia wolni, zechcą żyć dla Boga i wzajemnie dla siebie.

Kto kręci się wokół siebie, nigdy nie jest szczęśliwy. Jak długo tak się będzie kręcił, tak długo będzie nieszczęśliwy. Co więcej, w jego nieszczęściu uczestniczą wszyscy, którzy się z nim spotykają.

Mówię to nie po to, żeby pognębić tych, którzy sami dobrowolnie zamknęli się w kloszu egoizmu i cierpią, ale dla przypomnienia diagnozy tej choroby, ponieważ uleczenie jej jest w ich rękach. Bóg czeka z łaską, by im pomóc. Czyni tak jak każdy ojciec i matka, którzy są gotowi pomóc swemu dziecku, o ile tylko ono chce wędrować drogą, która wiedzie do szczęścia wiecznego.

Jezus na Golgocie cierpiał i umierał za nas. To był akt jego miłości. Jezus nigdy nie kręcił się wokół siebie i nieustannie z wielką cierpliwością uczył swych uczniów, by i oni przestali się kręcić wokół siebie i zaczęli służyć braciom. To w tym celu utrwalił swą ofiarę pod znakami chleba i wina.

„Bierzcie i jedzcie”. W Wieczerniku rozdał siebie i nieustannie siebie rozdaje. Rozdał siebie do końca. Rozdał swój czas do ostatniej sekundy, rozdał swoje siły do ostatniego uderzenia serca, rozdał swoje życie do ostatniej kropli krwi.

A kiedy rozdał, powiedział: „To czyńcie na moją pamiątkę”.

To były nie tylko słowa ustanawiające sakrament kapłaństwa i Eucharystii, ale było to przede wszystkim zadanie zostawione uczniom: jak Ja rozdaję siebie, tak i wy rozdajcie siebie. My to mamy wykonać, mamy do tego doróść, byśmy umieli rozdać nasze dwadzieścia cztery godziny, mądrze je rozdać, bo właśnie mądrość jest tu najważniejsza.

Egoista nie rozdaje. On jest zawsze pasożytem, który żyje cudzym kosztem. On tylko bierze i ma pretensję, gdy nie dostaje. Ale pasożyt w świecie Ewangelii nie może mieć naszego wsparcia. Nie można go karmić, bo wtedy wyrządzamy mu krzywdę. Sam bowiem musi dorosnąć do tego, by złożyć siebie w ofierze, czyli by umiał żyć dla innych.

Zatem cała nasza pomoc niesiona temu, kto obok nas żyje w świecie egoizmu, sprowadza się do tego, abyśmy wyprosili u Boga dla niego łaskę nawrócenia, czyli tę Bożą pomoc, która jest mu potrzebna do przestawienia się z egoizmu na życie dla kogoś – z postawy biorcy na postawę dawcy.

Za chwilę usłyszymy słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę”, Chrystusowe słowa. Niech one będą dla nas wezwaniem do mądrego rozdawania siebie, czyli do karmienia tych ludzi, którzy żyją obok nas, prawdziwą miłością. I niech oni będą wezwani do usilnej modlitwy o to najtrudniejsze nawrócenie; nawrócenie egoistów, by i oni mogli odkryć radość i szczęście w dawaniu siebie komuś, kogo pokochają.

Oto tajemnica miłości o smaku chleba. Podziękujmy dziś Bogu za to, że jesteśmy w tę miłość wtajemniczeni. To był szczebel do tej miłości. A kiedy spożyjemy Najświętszy Sakrament, pomyślmy o swoim sercu i o tym, że wychodząc z tej świątyni, trzeba będzie to serce połamać dla ludzi głodnych miłości i trzeba będzie powtórzyć za Chrystusem: „Bierzcie i jedzcie”.

To jest katecheza, którą Kościół powtarza w każdą niedzielę, wzywając wszystkich wierzących, aby w tej uczcie miłości uczestniczyli.