Nie szukajmy radosnych przeżyć, ks. Edward Staniek

Tabor to miejsce, w którym Jezus na chwilę odsłonił blask swej boskiej chwały. Uczynił to w obecności trzech uczniów, których przygotowywał do spotkania w godzinach swej słabości. Chciał, aby byli silni tym doświadczeniem. Miało ono zapaść w ich świadomości tak głęboko, aby w godzinie lęku Jezusa w Getsemani mogli Go umacniać, pocieszać, zapewniać o bliskości, a przede wszystkim sami pokonać wszelkie lęki. Ci trzej apostołowie mieli przejść przez doświadczenia Wielkiego Piątku z ufnością, że wszystko dobrze się skończy.

Jak wiadomo, w Getsemani zawiedli Mistrza. Nawet zapomnieli, że w tajemnicy im powiedział, iż zmartwychwstanie. Strach sparaliżował ich myślenie. Uciekli. Tabor, o ile sobie w ogóle o nim przypomnieli, wydawał się jak odległy sen. Realizm przemocy oddziału, który przybył, aby aresztować Nauczyciela, okazał się silniejszy niż zachwyty na modlitwie.

Tu, na ziemi, nawet głębokie przeżycia religijne nie gwarantują wytrwałości w godzinie ostrych ataków strachu czy słabości. Można zapomnieć nawet o słowie Ojca wypowiedzianym na Taborze, zapomnieć o spotkaniu z Mojżeszem i Eliaszem, można zapomnieć o wszystkich wzniosłych przeżyciach.

Dlatego Bóg lubi budować życie religijne na szarej, codziennej, pewnej wierności. Tabor jest przestrogą dla wszystkich, którym się wydaje, że wzniosłe przeżycia religijne stanowią fundament mocnej wiary.

Dziś wielu ludzi poszukuje w życiu religijnym mocnych doświadczeń. To niebezpieczne poszukiwania. Życie religijne polega na pełnieniu woli Ojca Niebieskiego, a nie na uniesieniach na modlitwie.

Piotr w swoim liście po wielu latach wspominał to, co miało miejsce na Górze Przemienienia, ale tradycja przekazała, że wspominał też gorzkie łzy zaparcia, którymi zraszał drogę, uchodząc ze wstydem z dziedzińca pałacu Kajfasza.

W spotkaniu z Piotrem należy pamiętać, że Bóg może do człowieka mówić przez natchnienia i radosne przeżycia, ale i przez jego potknięcia i upadki. Trzeba też nauczyć się spotykania z Bogiem w twardej rzeczywistości trudu i cierpienia, a nie w krótkich chwilach radosnych przeżyć.

Pamiętajmy, że mądrość Kościoła już dawno wypracowała nabożeństwo drogi krzyżowej, a do dnia dzisiejszego nie wypracowała drogi na Górę Przemienienia. Tą normalną drogą do nieba jest droga na Golgotę. Tylko nieliczni dzięki nadzwyczajnej łasce od czasu do czasu są zapraszani przez Boga na górę Tabor, by w radosnym przeżyciu słuchać Jego słowa i oglądać chwałę nieba.

Nasze przemienienie dokonuje się zawsze w połączeniu z cierpieniem. Ono jest tak ważnym elementem, że nawet na Taborze Jezus w czasie spotkania z Mojżeszem i Eliaszem rozmawiał o swoim odejściu. Tak więc nawet na Taborze jest obecne cierpienie i krzyż. Kto szuka jedynie radosnych przeżyć religijnych, łudzi samego siebie i traci z pola widzenia Ewangelię.

Dziś prośmy Ojca Niebieskiego, abyśmy słuchali Jego Syna. Niech Jego słowa trafią nie tylko do naszego ucha, ale i do serca. Niech w nim zamienią się w czyn. Ta zamiana przemienia nasze serca na podobieństwo serca naszego Zbawiciela. Tylko ona się liczy, tylko ona ubogaca, tylko ona pomaga w dorastaniu do chwały nieba. Amen.