Naśladowanie Mistrza, ks. Janusz Mastalski


Jednym z najbardziej znanych i często cytowanych zdań Jezusa jest wezwanie skierowane do każdego człowieka: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mk 8). Oczywiście nie jest to łatwe zadanie. Wobec niego wielu się buntuje. Szczególnie młodzi ludzie uciekają przed wysiłkiem stawiania sobie wymagań, które w konsekwencji zmuszają do ofiarności.

Do Marka Twaina, popularnego amerykańskiego pisarza, przyszedł kiedyś siedemnastolatek z żalami i po radę. Powiedział tak:
– Nie mogę wytrzymać z moim ojcem. Kłócimy się każdego dnia. On taki zacofany, nie ma żadnego zrozumienia dla nowoczesności. Co mam robić? Uciec z domu?
Twain odpowiedział:
– Młody przyjacielu, rozumiem cię dobrze. Gdy ja miałem 17 lat, mój ojciec był tak samo zacofany i nie można było z nim wytrzymać. Ale miej cierpliwość do takich starych ludzi: oni rozwijają się wolniej. Po 10 latach, gdy ja miałem 27 lat, ojciec już na tyle się podszkolił, że można go było uważać za rozsądnego i dało się z nim rozmawiać. I dziś, gdy mam 47 lat – czy wierzysz w to, czy nie – kiedy czegoś nie wiem, pytam mojego starego ojca. Tak potrafią się oni zmienić.

Podobnie jest z naśladowaniem Chrystusa. Wielokrotnie wskazania Mistrza z Nazaretu wydają się nieżyciowe, za ciężkie, nie do zrealizowania. Jednak jest to skuteczna droga do Boga.

Jan Paweł II w czasie katechezy 17 sierpnia 1988 roku mówił:

Chrystus jest więc wzorem na drodze tego naśladowania Boga. Równocześnie zaś On jeden czyni to naśladowanie możliwym do urzeczywistnienia, kiedy poprzez odkupienie daje nam uczestnictwo w Bożym życiu. W tym punkcie Chrystus staje się wzorem nie tylko doskonałym, ale wzorem skutecznym. Korzeniem nowego podobieństwa do Boga w Chrystusie, a zatem również korzeniem naśladowania samego Chrystusa jako doskonałego wzoru staje się dar, czyli łaska życia Bożego za sprawą paschalnej tajemnicy odkupienia człowieka.

Pojawiają się jednak pytania: Jak ma wyglądać owo naśladowanie? Czy jest ono możliwe? Odpowiadając na nie, warto oddać głos papieżowi Polakowi, który zasłynął między innymi z komunikatywnych i konkretnych wskazań przekładających Ewangelię na życie.

Jan Paweł II w orędziu na XVI Światowy Dzień Młodzieży (14.02.2001) napisał:

Jezus nie żąda wyrzeczenia się życia, ale przyjęcia go w takiej nowości i pełni, którą tylko On dać może. Człowiek w głębi swojego jestestwa zakorzenił tendencję do „myślenia o sobie samym”, umieszczania własnej osoby w centrum spraw jako miary wszystkiego. Kto naśladuje Chrystusa, odrzuca jednak to koncentrowanie się na sobie samym i nie ocenia rzeczy w oparciu o własne korzyści. Przeżywa swoje życie w kategoriach daru i bezinteresowności, a nie zdobyczy i posiadania. Życie prawdziwe wyraża się bowiem w darze z siebie, co jest owocem łaski Chrystusa: życie wolne, we wspólnocie z Bogiem i z braćmi.

Naśladowanie Chrystusa jawi się więc jako walka z własnym egoizmem, która sprawia, że życie nabiera innego smaku, staje się ono przeniknięte miłością i radością. Jest to zatem dokonywanie wyborów w perspektywie „my”, a nie „ja”. Tego typu myślenie prowadzi do wolności, bez której niemożliwe jest prawdziwe szczęście, czyli realizacja powołania do bycia dzieckiem Bożym.

W tym samym orędziu papież tłumaczy także istotę krzyża w życiu przeżywanym jako naśladowanie Chrystusa. Pisze następująco do młodzieży, ale i wszystkich chrześcijan:

„Niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9). Tak jak krzyż może być zredukowany do ozdobnego przedmiotu, tak również sformułowanie „wziąć krzyż” może być rozumiane w sposób dosłowny. W nauczaniu Jezusa wyrażenie to nie kładzie jednak w pierwszym znaczeniu nacisku na umartwienie i wyrzeczenie. Nie odnosi się głównie do obowiązku znoszenia z cierpliwością małych czy większych trosk codziennych ani tym bardziej nie oznacza wychwalania bólu jako sposobu podobania się Bogu. Chrześcijanin nie poszukuje cierpienia dla cierpienia, ale miłości. Przyjęcie krzyża jest znakiem miłości i całkowitego oddania. Niesienie go za Chrystusem oznacza zjednoczenie się z Nim w ofiarowaniu największego dowodu miłości.

Można więc powiedzieć, że naśladowanie Jezusa sprowadza się do uczynienia z siebie daru dla Boga i drugiego człowieka. Jest to owa przedziwna wzajemność i „partnerstwo” Stwórcy. On ofiaruje się nam, oczekując ludzkiej inicjatywy: ofiarowania się Jemu.

W książce O naśladowaniu Chrystusa (księga trzecia, rozdział XXIII) znajdujemy cztery zwięzłe rady, które mają pomóc w naśladowaniu Mistrza z Nazaretu, a także w osiągnięciu wielkiego pokoju i prawdziwej wolności:
– „Staraj się spełnić raczej cudzą wolę niż swoją”.
– „Chciej zawsze mieć raczej mniej niż więcej”.
– „Szukaj zawsze miejsca ostatniego i ustępuj wszystkim”.
– „Chciej zawsze i módl się o to, aby całkowicie wypełniła się w tobie Boża wola”.

Niech zatem w swoich wyborach każdy z nas pamięta o słowach Chrystusa zawartych w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa” (Mk 8). Stracić życie dla Chrystusa – oto właśnie istota chrześcijańskiego naśladownictwa.