Miłość ukazująca Bożą perspektywę, ks. Janusz Mastalski


W dzisiejszej Ewangelii Chrystus dosadnie poucza człowieka o wartości miłości w życiu. Jednoznacznie stwierdza, iż najważniejsze przykazanie nakazuje ludziom kochać Boga i drugiego człowieka. Jednak we współczesnym świecie człowiek ma ogromne problemy z określeniem, czym jest miłość. W jednej z ankiet opublikowanych przez wydawnictwo eSPe można było odnaleźć przynajmniej kilka ciekawych wypowiedzi na temat miłości. Oto one:

Moim zdaniem prawdziwa miłość jest cnotą, darem od Boga. I jeśli naprawdę ktoś kocha, to kocha przez całe swe życie. Natomiast uczucia kojarzą mi się z czymś przelotnym, np. uczucie głodu... (Agnieszka).

Kiedyś sprzeczałem się z księdzem, że to jest uczucie. Dwa lata po tej rozmowie pokornie stwierdzam, że nie jest. Mówię o miłości, która łączy ludzi na całe życie – bo kwestia definicji jest bardzo ważna. I pytanie jest zbyt ogólne, tym bardziej w dobie spłycenia znaczenia tego słowa do kilku lat i kilku przyjemności. Miłość to jest powołanie, to świadoma decyzja podjęcia się miłości takiej, jaką Ojciec pokazał nam przez to, że posłał Syna na krzyż, abyśmy mogli kochać, przede wszystkim Boga. I przez tę miłość byli zdolni do kochania człowieka (Krzysztof).

Myślę, że pojęcie miłości nie da się jednoznacznie zdefiniować. Dla mnie Bóg jest miłością (Deus caritas est) i jej jedynym źródłem. A wszystko, co od Boga pochodzi, zawsze będzie niezrozumiałe dla umysłu człowieka (Piotr).

Pełnia uczuć, sama nie jest uczuciem... Nie jest jak blaknące szybko zakochanie ani jak żar gniewu, który wybucha, żeby zaraz spłonąć. Nie jest chwilowym pożądaniem ani tkliwym wzruszeniem... choć bez nich byłaby uboższa. Świadomy wybór, droga prowadząca do... samej siebie! Tak, miłość jest wieczną drogą zmierzającą w samo sedno... MIŁOŚCI! (Anna).

Nie wiem, czy miłość jest uczuciem, ale wiem, że „miłość jest wielkoduszna i życzliwa. Miłość nie jest zazdrosna, nie chełpi się i nie nadyma, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie upatruje własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić. Nie prowadzi rachunku krzywdy. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrzymuje. Miłość nigdy nie zawodzi. Taka miłość jest piękna i potrzebna człowiekowi. Każda wymaga poświęceń i wyrzeczeń, przynosi szczęście, radość, choć czasami niesie ze sobą ból i cierpienie (Agnieszka).

Ksiądz Marek Dziewiecki, psycholog i terapeuta, postawił w książce Ona, on i miłość następującą diagnozę:

Zafascynować młodych ludzi miłością jest dziś znacznie trudniej, gdyż wielu współczesnych młodych ludzi nie wierzy w miłość. W jakimś stopniu każdy z nas przekonuje się, że nawet najbliższe mu osoby nieraz nie potrafią go zrozumieć czy okazać mu miłości. Innym razem my sami zadajemy ból tym, których szczerze kochamy. W takich chwilach pojawia się pytanie, czy miłość w ogóle istnieje i czy można opierać na niej swoje życie. Można ją zatem porównać do UFO. W obu przypadkach mamy do czynienia z tajemnicą, która nas fascynuje i niepokoi; czujemy, że miłość – na podobieństwo nieznanych obiektów latających – krąży wokół nas (i w nas), a przecież trudno jest nam ją zidentyfikować. Część ludzi uznaje za miłość coś, co w rzeczywistości nią nie jest. Inni z kolei sądzą, że miłość w ogóle nie istnieje, że jest ona jedynie wytworem dziecięcych marzeń i naiwności. Są jednak i tacy, którzy dosłownie własnym życiem ręczą, że miłość istnieje oraz że oni jej doznali. Ci ludzie są szczęśliwi nawet wtedy, gdy brakuje im pieniędzy, gdy nie mają modnych ubrań, a nawet gdy spotykają ich jakieś poważne trudności. Miłość to najcenniejszy skarb, za którym każdy człowiek tęskni i którego warto szukać, chociaż nie jest łatwo go znaleźć.

Trzeba więc zapytać, co to znaczy kochać. Jan Paweł II mówił w maju 1995 roku w Ołomuńcu (Czechy):

Miłość sprawia, że osoby przebywają wzajemnie w sobie. Tak jest w wymiarach ludzkich, a jeszcze bardziej i jeszcze głębiej urzeczywistnia się to w wymiarach bosko-ludzkich. Pan Jezus wyraźnie o tym mówi w przytoczonych właśnie słowach: „Jeśli Mnie kto miłuje [...], Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (J 14,23). Miłość do Chrystusa jest więc niejako zaproszeniem Ojca i sprawia, że Syn wraz z Ojcem są obecni w duszy ludzkiej, zawierzają się wewnętrznie człowiekowi. A to zawierzenie jest dziełem Ducha Świętego, gdyż On jest miłością niestworzoną. Udzielając się duszy ludzkiej, Duch Święty sprawia, że cała Trójca Święta przebywa w człowieku i zamieszkuje w nim. To zamieszkanie, które płynie z miłości i wzbogaca miłość, musi dokonywać się w prawdzie. Ten, kto miłuje Jezusa, zachowuje Jego słowa, tę naukę, o której On mówi: „nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał. Ojca” (J 14,24). Kto miłuje Jezusa, żyje Jego Ewangelią.

Można więc powiedzieć, że miłość uczy nas przekraczać różnorakie granice, które stawia przed nami codzienność naszego życia. Dzięki niej pokonujemy bariery ludzkich układów, antypatii, a nawet doznanej krzywdy, którą czasami tak trudno jest zapomnieć.