Kazania bez gadania, ks. Eugeniusz Burzyk


Jerzy Andrzejewski pisze w Miazdze, że ludziom wystarcza inteligencji i uzdolnień tylko „na błysk, na zryw, stumetrówkę, olśniewający wyczyn, błyskotliwą improwizację, a potem klops, braknie paliwa”. Energia szybko się wyczerpuje: znikają diamenty, zostaje popiół [1].

Człowiek jest całkowicie zależny od Stwórcy. Własnymi siłami nie jest w stanie trwać przy zdobytych wartościach. Jezus porównuje siebie do winnego krzewu, a człowieka do latorośli żyjącej Jego życiem. Jeżeli latorośl zechce być w pełni samodzielna – usycha.

„Matka Teresa mówiła o sobie, że jest «małym ołówkiem w ręku Boga», ołówkiem, którym On pisze jej dzieło. Bezgraniczne zaufanie Stwórcy pozwoliło jej na radykalizm w pójściu za Jezusem, w bezkompromisowym wcielaniu w życie Ewangelii Miłości” [2].

1 Jerzy Andrzejewski, Miazga, Warszawa 1981, s.106.
2 Cyt. za: Paweł Nawrocki, Jestem małym ołówkiem w ręku Boga, „Znak”  2007, nr 9 (628), s.175.