Kazania bez gadania, ks. Eugeniusz Burzyk


W opowiadaniu Sławomira Mrożka człowiek chce sprzedać siebie jako niewolnika. Kiedyś należał do państwa komunistycznego, więc teraz został bez właściciela. Kupujący stwierdził, że nie może go kupić, bo skoro państwo się rozpadło, jest wolny. Niedoszły niewolnik rozpłakał się, mówiąc z wyrzutem: „Dlaczego mi pan przypomina o moim nieszczęściu?” [1].

Sługa, który zakopał w ziemi talent, tłumaczy, że zrobił to ze strachu przed jego utratą. A przecież wystarczyło powierzyć otrzymane pieniądze bankierom – w takim wypadku ryzyko byłoby minimalne. Człowiek o mentalności niewolnika nie jest zdolny do najprostszej  inicjatywy. Paraliżuje go najmniejsze ryzyko, które widzi w każdym działaniu.

„Człowiek! Żyje, lecz nie dysponuje swoim życiem; myśli, ale nic nie wie; żyje w stadzie, choć jest indywidualistą; jest indywidualnością, ale nie potrafi żyć samotnie […]. Największy jednak kłopot polega na tym, że narzuca sobie prawa, a nie jest w stanie ich przestrzegać: jest więc zmuszony żyć w kłamstwie i pogardzie dla siebie” [2]  – pisze Imre Kertész.

1 Zob. Sławomir Mrożek, Czarny rynek [w:] tegoż, Opowiadania 19901993. Dzieła zebrane, t. 1, Warszawa 1996, s. 172–173.
2 Imre Kertész, Dziennik Galernika, Warszawa 2006, s. 39.