Kazania bez gadania, ks. Eugeniusz Burzyk


Jan Józef Lipski w niedzielę zabierał na spacer dzieci i kostkę do gry, którą rzucali na pierwszym skrzyżowaniu: „Parzysta liczba oczek – skręcali w prawo, nieparzysta – w lewo. Czasem krążyli po Konopczyńskiego i Krakowskim Przedmieściu parę godzin. Była w tej kostce i w drżących refleksach neonów tajemnica i poezja” [1].

Patrząc na ludzkie historie, mogłoby się wydawać, że życiem rządzi przypadek, ślepy los. Wszystko toczy się inaczej, niż zaplanowaliśmy, jakby na przekór naszym przewidywaniom. Prosimy, a nie otrzymujemy; szukamy, a nie znajdujemy; kołaczemy, a nie otwierają. Trudno uwierzyć, że Bóg wie, co robi – z troski o nas nie spełnia naszych próśb.

„Myślę, że i więzienie, i obóz, to wszystko, co mi się przydarzyło, dały mi bardzo wiele. Gdyby nie to doświadczenie, myślałbym o wielu sprawach inaczej. Świadomość tego doświadczenia przetrwała we mnie i może temu właśnie zawdzięczam swoją – jak by to powiedzieć? – oddzielność, ochotę do patrzenia inaczej” [2] – wyznaje Paweł Hertz.

1 Magdalena Grochowska, Wytrąceni z milczenia, Warszawa 2005, s. 173.
2 Wojciech Karpiński, Paweł Hertz – Podróże i rozmowy, „Zeszyty Literackie” nr 76/2001, s. 29.