Etyka bogacenia się, ks. Bogdan Giemza SDS


Biedni i bogaci

Ksiądz Andrzej Zwoliński w książce Etyka bogacenia pisze, że gdybyśmy założyli, że wszyscy ludzie zamieszkujący świat są reprezentowani przez grupę złożoną ze 100 osób, wtedy 6 osób z tej grupy posiadałoby połowę zasobów finansowych świata, a pozostałe 94 osoby musiałyby się zadowolić podzieleniem pozostałej połowy. Jak podkreśla ks. Zwoliński, dysproporcje te istnieją nie tylko w krajach biedniejszych, ale także w krajach wysoko rozwiniętych. W 1989 roku 37% bogactwa narodowego było w posiadaniu 1% rodzin amerykańskich (w USA), a 90% rodzin musiało się zadowolić 31% całości tego bogactwa.

Lektura słowa Bożego dzisiejszej niedzieli zaprasza nas do refleksji nad naszym stosunkiem do dóbr materialnych. Same w sobie są one dobre, problemem pozostaje gospodarowanie nimi przez człowieka. Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus stwierdza wprost, że „dążenie do coraz lepszych i bardziej zadowalających warunków życia i coraz większej zamożności jest samo w sobie uzasadnione” (36). Zagrożenia i niewłaściwe postawy związane z chęcią bogacenia się odnoszą się natomiast do wypaczonego stylu życia, egoizmu indywidualnego lub grupowego i konsumpcjonizmu.

Pokusa chciwości i nieuczciwości

Prorok Amos ukazuje, że niegodziwość nie leży w samym bogactwie, lecz w jego użyciu. Z całą stanowczością krytykuje on niesprawiedliwość społeczną, nadużycia w życiu gospodarczym i oszustwa w handlu. Pragnienia ludzi bogatych i drapieżnych nie zostawiają wątpliwości, co oni mają na uwadze: „zmniejszać efę, powiększać sykl [żądać większej zapłaty za mniejszą ilość towaru], wagę podstępnie fałszować”.

Taka pazerność prowadzi do manipulowania ludźmi i degradacji biedniejszych do roli towaru: „będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów”. W takim podejściu także święta religijne zaczynają przeszkadzać, bo trzeba wtedy zaprzestać działalności handlowej. Stąd pytają bogaci: „Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże? Kiedyż szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz?”.

Wszystkie te zachowania nie pozostają jednak bez odzewu ze strony Boga. Mówi On przez proroka: „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”. Bóg nie może być obojętny wobec takich postaw, bo uderzają one nie tylko w ludzkie relacje, ale także są obrzydliwe w Jego oczach.

Ewangeliczna zachęta do korupcji?

W takim kontekście może szokować pobieżna lektura czytanej dziś przypowieści o nieuczciwym rządcy. W pierwszym bowiem momencie wydaje się, że Jezus pochwala złodziejstwo i korumpowanie innych. Dlatego niektórzy mogą cytować słowa Jezusa: „zyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną” jako poparcie swoich niecnych starań. Co więcej, mogą to odnosić do perspektywy wieczności, również powołując się na słowa Mistrza z Nazaretu: „aby przyjęto was do wiecznych przybytków”. Słowa Jezusa nie mogą być jednak parawanem dla niecnych działań.

Głębsza lektura słów Jezusa pozbawia złudzeń. Nazywa On zarządcę „synem tego świata”, co w Jego ustach miało negatywne znaczenie. Ponadto z tekstu przypowieści wynika jasno, że jej przesłanie jest inne niż zachęta do korupcji. Jezus chwali roztropność w sprawach doczesnych, która często przewyższa przemyślność Jego uczniów w odniesieniu do wieczności. Można by więc ująć myśl Jezusa w słowach: tak jak grzesznicy potrafią dobra tego świata wykorzystywać dla osiągnięcia swoich egoistycznych celów, tak wy uczcie się wykorzystywać je dla celów wiekuistych. Otóż chrześ­ci­janie powinni w porę zadbać o to, aby ich przyjęto do wiecznych przybytków. Jezus nie zabrania troski o doczesne dobra, lecz podkreśla stanowczo potrzebę odpowiedniej hierarchii wartości w życiu człowieka. Można by pytać, czy uczniowie Jezusa potrafią wykazać się takim sprytem w trosce o zbawienie, jakim wykazał się nieuczciwy rządca w celu ratowania własnej skóry.

Zarówno w staraniach o dobro doczesne, jak i wieczne wymagane jest zaangażowanie człowieka i realizm. Można przytoczyć myśl przypisywaną św. Teresie Wielkiej. Miała ona powiedzieć, że sama Teresa nic nie może zrobić, Teresa i łaska Boża może dużo, natomiast Teresa, łaska Boża i pieniądze mogą wszystko.

Zaniedbany obszar sumienia

Lektura słowa Bożego nie może prowadzić jedynie do stwierdzenia, że wokół nas jest wiele niepokojących przejawów życia społecznego, takich jak: egoizm, chciwość, pazerność. Trzeba pójść dalej i pytać o naszą wrażliwość sumienia w sprawach społecznych. Doświadczenie i praktyka spowiedzi pokazują, że sprawy grzechów społecznych jakby nie istniały w świadomości wiernych. Rachunki sumienia ograniczają się często tylko do spraw modlitwy, uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej, ewentualnie niektórych spraw rodzinnych.

Kto robi rachunek sumienia i kto się spowiada, że był nieuczciwy w pracy jako pracodawca, bo obniżał pensje pracowników, nie płacił składek ubezpieczeniowych? Kto spowiada się, że spóźniał się do pracy, marnował czas w pracy, był niesolidny w obsłudze klientów? Dla kogo jest wyrzutem sumienia, że nie podnosił swoich kwalifikacji zawodowych?

Podobnych pytań jest bardzo wiele i można by z nich utworzyć „społeczny rachunek sumienia”. To ogromnie ważne zadanie dla duszpasterzy i dla wiernych, by właściwie formować ten zaniedbany obszar ludzkich sumień. Komisja Episkopatu Polski przed wizytą Jana Pawła II w naszej ojczyźnie w 1999 roku w liście z 14 kwietnia zawarła słowa, które po latach zachowują swoją aktualność. Czytamy:

Przebudowa państwa polskiego potrzebuje tymczasem ludzi mądrych, odważnych i uczciwych, dla których dobro wspólne nie jest jedynie hasłem otwierającym możliwości szybkiego dorobienia się. Bez takich ludzi, ludzi sumienia, nie będzie możliwa skuteczna reforma kraju. Bez takich ludzi społeczne poparcie dla elit politycznych, wyrażone podczas wyborów, przemieni się w gniew, frustrację i poczucie bycia oszukanym, co z kolei może utorować drogę gospodarczo-społecznej demagogii.

Mamy się stawać ludźmi sumienia także w sprawach społecznych. Co możemy powiedzieć o naszej wrażliwości sumienia w świetle dzisiejszej lektury słowa Bożego?