Dzielić się z potrzebującymi, ks. Wacław Chmielarski


Dziś znowu słyszymy o jednym z cudów Jezusa. Można by więc przeprowadzić rozważanie na temat cudów, które dzieją się ciągle, także w naszym życiu. Nie zawsze jednak bywają przez nas dostrzegane w tym codziennym pośpiechu i hałasie.

Zrezygnujemy jednak z tego tematu, bo trudno przejść obojętnie wobec słów Pawłowych, tak aktualnych w naszych czasach. Oto one: „teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom” (2 Kor 8,14). Jeszcze mocniej brzmią te słowa w najnowszym przekładzie: „w obecnym czasie wasz nadmiar zaspokoi ich ubóstwo” (Edycja św. Pawła, 2005).

Dzielenie się dobrami w Kościele jerozolimskim

Kiedy w Palestynie nastała klęska głodu, wspólnoty chrześcijańskie z bogatszych regionów pospieszyły z pomocą Kościołowi jerozolimskiemu. Zbiórka zorganizowana na rzecz ubogich w Jerozolimie przypomina o powszechności Kościoła, przez który Bóg realizuje swoje obietnice zjednoczenia wszystkich ludzi. Jezus Chrystus pokonał wszelkie podziały i pojednał tych, którzy są od siebie dalecy, ponieważ, będąc bogatym, stał się w pełni solidarny z ubogimi. Chrześcijanie, naśladując Jego przykład, starają się o równość wszystkich przez dzielenie się posiadanymi darami i dobrami. [...] Pomoc potrzebującym jest owocem łaski udzielonej przez Jezusa Chrystusa i konkretnym wyrazem zbawczej łaski Boga. Paweł podkreśla, że każdy ma coś do ofiarowania. Wspólnota jerozolimska, która korzysta z pomocy materialnej, ze swej strony dzieli się swoim bogactwem duchowym. Sam dar zależy od indywidualnych możliwości, ale postawa wobec potrzebujących jest miarą autentyczności chrześcijańskiej wiary, ponieważ wiara najpełniej wyraża się w miłości (komentarz Edycji do 2 Kor 8,14).

Jesteśmy dzisiaj wzruszeni tym faktem, że już u początków Kościoła tak rozumiano potrzebę pomocy drugim. Uważano bowiem, że „szczodrość względem innych jest «świętą służbą» chrześcijan, którzy przez nią świadczą, że dobrze zrozumieli głoszoną im Ewangelię i ufają bezgranicznie Bogu” (komentarz Edycji do 2 Kor 8,14).

Podoba się nam, że św. Paweł określał swoją misję słowem „posługa”, że nie patrzył z góry na najbliższych. Dzisiaj tym słowem określa się pracę biskupów, kapłanów, lekarzy, nauczycieli, prawników itd. Mija – na szczęście – okres bizantynizmu w Kościele i mówi się, że papież, biskup czy kapłan nie tyle rządzi, ile służy. To odnosi się także do wszystkich dyrektorów i kierowników w naszym społeczeństwie, poczynając od prezydenta, wojewody, starostów.

Filantropia a sprawiedliwość

Od tego wspaniałego przykładu dzielenia się dostatkiem przejdźmy do naszego życia i rozważmy to zagadnienie w świetle dwóch słów – chodzi o FILANTROPIĘ I SPRAWIEDLIWOŚĆ.

Słowo „filantropia” z greckiego oznacza dobroczynność, wspieranie ubogich. Filantropia uprawiana była dosyć często w latach przedwojennych. Ludzie bogatsi organizowali akcje mające na celu pomoc biednym czy bezrobotnym. Nie zawsze było to działanie w duchu Ewangelii, bardziej na pokaz. Nic dziwnego, że nabrało to słowo także ujemnego znaczenia. Mówiono o kimś „filantrop” nieco ironicznie, gdy nie widziano u niego głębszego ducha, ducha Chrystusowego. Pisano i mówiono często, że filantropią nie rozwiąże się trudnych spraw społecznych, problemu biedy. Wskazywano, że najpierw trzeba się ubiegać o SPRAWIEDLIWOŚĆ w życiu społecznym, a filantropię postawić na dalszym miejscu. Ta myśl zaczęła dominować po wojnie i do dzisiaj jest aktualna w katolickiej nauce społecznej. Chrześcijanin winien walczyć najpierw o zapanowanie w świecie sprawiedliwości, by potem uzupełnić to, czego nie zdążono zrobić w oparciu o sprawiedliwość.

Więcej dla wyrównania różnic robi ten, kto czyni sprawiedliwość, niż ten, kto biednym podaje datki. Świat, w którym istnieje niesprawiedliwość, jest antyludzki, a gdzie panują zasady sprawiedliwości, będzie jeszcze dużo miejsca do praktykowania filantropii. Sama filantropia to budowanie piętra bez fundamentów i parteru. Fundamentem jest SPRAWIEDLIWOŚĆ.

Wskazania praktyczne

Zachęceni przykładem Kościoła jerozolimskiego nie będziemy od dzisiaj tylko użalać się nad biednymi, nad żebrakami przeszukującymi śmietniki, ale postanowimy pomóc drugim konkretnie. Może ktoś powie, że go nie stać na pomoc, na podzielenie się z biedniejszym. Pięknie zauważył św. Jan Paweł II, że nie ten jest bogaty, kto posiada, lecz ten, kto daje. Z pewnością będzie się można czymś podzielić, w dodatku – jak potwierdza doświadczenie życiowe – jakoś nie zdarza się tym, którzy dają, aby pozostali bez niczego.

Może ktoś powie, że już dał, i to nie jeden raz. Tu warto przypomnieć piękne słowa znanej autorki: „W naturze miłości leży to, że jej nie ubywa: im więcej się rozdaje, tym więcej jej w nas rośnie” (A. Kamieńska).

Gdy mówimy o dzieleniu się dostatkiem z drugimi, to „mamy na myśli nie tylko dzielenie się w formie datków materialnych. Chodzi o to, aby «być razem» z bliźnim w jego niedostatku, a może to być niedostatek ludzkiej obecności, towarzystwa, serca, zrozumienia, pociechy, w ogóle życzliwości. W końcu przecież najcenniejszym darem jest człowiek dla człowieka, sam człowiek, dający nie coś od siebie, ale siebie” (ks. T. Olszański).

Podsumowaniem tych rozważań niech będą słowa pierwszej encykliki papieża Benedykta XVI Bóg jest miłością. Papież pisze tak:

Miłość – caritas – zawsze będzie konieczna, również w najbardziej sprawiedliwej społeczności. Nie ma takiego sprawiedliwego porządku państwowego, który mógłby sprawić, że posługa miłości byłaby zbędna. Kto usiłuje uwolnić się, będzie gotowy uwolnić się od człowieka jako człowieka. Zawsze będzie istniało cierpienie, które potrzebuje pocieszenia i pomocy. Zawsze będzie samotność. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej miłości bliźniego.

Te słowa papieskiej encykliki to najlepszy komentarz do słów św. Pawła, które warto dłużej zapamiętać: „teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom”. Amen.