Dlaczego nie umiemy oddać wszystkiego Panu?, ks. Janusz Mastalski


Wydarzenia, które rozegrały się przed laty w małym miasteczku Biesłan na Kaukazie, wstrząsnęły całym cywilizowanym światem. Wielu snuło refleksje nad granicą ludzkiej nienawiści i okrucieństwa, zastanawiało się, jak będą żyć rodzice w domu, w którym zabrakło dzieci stanowiących sens ich życia. Czy można być wtedy nadal apostołem miłości? Czy można być szczęśliwym?

Odpowiedź twierdząca istnieje tylko w perspektywie wiary. Oto słowa dzisiejszej Ewangelii: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Czy te słowa można zamienić w czyny, nawet gdy dotyka nas wielka tragedia?

W jednej z rodzin ojciec stał się alkoholikiem. Wcześniej był człowiekiem wierzącym, dobrym mężem. Zaczęło się piekło i rozkład rodziny. Zaczął wracać nocą pijany. Przestał chodzić do kościoła. Żona z dziećmi modliła się stale o jego nawrócenie, jednak bezskutecznie. W końcu powiedziała do Matki Bożej: „Co wieczór, gdy męża nie będzie w domu, a dzieci pójdą już spać, będę leżeć krzyżem na podłodze do chwili jego powrotu i modlić się o nawrócenie aż do skutku”. Trwało to długo, cały rok. Mąż o niczym nie wiedział, bo gdy kobieta słyszała, że wraca pijany, cicho kładła się spać. Była tym bardzo zmęczona. Po roku powiedziała do męża wobec dzieci: „Pójdziemy na Jasną Górę prosić o nawrócenie dla tatusia”. Niestety, pielgrzymka nie pomogła w przerwaniu tego rodzinnego koszmaru. I wtedy rozpoczął się dla żony najgorszy etap: walka pomiędzy miłością a nienawiścią, wiernością a zdradą, będącą formą ucieczki.

To rozdarcie przeżywają również rodzice dzieci zamordowanych w Biesłanie. Jakże trudno wybaczyć, nie żywić chęci zemsty! Czy jednak wszyscy rodzice są skazani na taką postawę? Czy każdy z nas w chwilach wyborów jest skazany na zdradę? Aby nastąpiła zamiana emocji – miłości wbrew wszystkiemu na nienawiść – muszą zaistnieć warunki. Jakie one są? Kiedy więc zdrada i nienawiść są możliwe? Co musi się stać w człowieku, aby przekreślił drogę z Chrystusem? Oto próba odpowiedzi.

Najpierw musi wystąpić brak systemu obronnego przed pokusą. Święty Hieronim mawiał, że „kto nie odeprze pokusy natychmiast, już jest w połowie zwyciężony”. Nie powinno być zatem miejsca na pertraktacje ze złem. Zasada „akcja–reakcja” ma tu szczególne zastosowanie. Tylko natychmiastowe oddalenie pokusy zapewnia bezpieczeństwo. Współczesny człowiek zbyt wiele oblicza, zastanawia się, ulega w myślach. Brak swoistego „systemu immunologicznego” w postaci stanowczego „nie”, gdy pojawia się chęć zrezygnowania z podstawowych wartości, sprawia, że człowiek nie potrafi zostawić wszystkiego i ofiarować się Bogu! Niestety, w obecnych czasach człowiek jest konsekwentnie odzierany z religijności i ze środków zapewniających wygraną w walce z pokusą. Trzeba więc zbadać ten system obronny, którym jest „chrześcijański system wartości”.

Drugą przyczyną braku umiejętności radzenia sobie z przeciwnościami losu i w konsekwencji ze złymi wyborami jest brak dalekowzroczności. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest film Odwiedziny prezydenta, przedstawiający rozbitą rodzinę. Ojciec znalazł sobie jakąś panią. Matka mieszka poza domem z jakimś panem. Nawet babcia całymi dniami przesiaduje w restauracji, oczekując na swą drugą czy trzecią młodość. W domu pozostał samotny chłopiec, Jacek. Ma wszystko, czego zapragnie: zabawki, ubrania, jedzenie. Brak mu tylko jednego: miłości. Pragnie porozmawiać z ojcem, matką lub babcią, jednak nikt dla niego nie ma czasu. Jacek w samotności dostaje rozdwojenia jaźni. Zdaje mu się, że ktoś przychodzi i zabiera go na spacery. Ten przybysz ma wygląd ojca, ale to nie jest ojciec. To bajeczny Pan Prezydent. Niestety rodzicom zabrakło wyobraźni i dalekowzroczności.

Wielu współczesnym ludziom brakuje zdolności przewidywania konsekwencji swoich czynów. To, że nie myślą perspektywicznie, sprawia, że rozwiązania, które stosują, stają się prowizoryczne, źle przemyślane, po prostu błędne. Wielu z nas rozumie tę prawdę dopiero po dokonaniu złych wyborów. Wtedy jednak często jest już za późno.

Współczesnemu człowiekowi brakuje myślenia dalekowzrocznego, w perspektywie eschatologicznej. Jeśli go nie ma, każda zdrada i bunt są możliwe. Może więc trzeba modlić się w chwili pokusy, tak jak czynił to Izajasz: „Pan Bóg mnie wspomaga [...], dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz”. Weźmy zatem ze sobą trudne, ale zbawcze słowa Chrystusa z dzisiejszej liturgii: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”.