Czy warto przebaczać?, ks. Janusz Mastalaski


W maju 2005 roku w „Newsweeku” ukazał się artykuł D. Kowalskiej pt. W cieniu Wujka. Jest to wstrząsający tekst opowiadający o matce mężczyzny zabitego w czasie pacyfikacji kopalni „Wujek”. Oto fragment:

Janina z Koszalina ma dziś 70 lat, jej syn pojechał na Śląsk, żeby pomóc rodzinie. – Mąż był ciężko chory, więc Janek poczuł się odpowiedzialny za nas wszystkich – tłumaczy kobieta. Miał 21 lat. Po pacyfikacji „Wujka” umierał kilka dni w szpitalu. Zatrudniła się jako salowa, żeby móc przy nim być, czuwać. Dziś gotowa jest przebaczyć. Tylko nie wie komu. Bo czy ktoś czeka na jej przebaczenie? – Jeżdżę na proces i widzę, jak ci oskarżeni na mnie patrzą. Z politowaniem – opowiada. – Żaden nie powiedział do mnie nigdy słowa, nie przeprosił. Nawet po cichu, bez kamer. Nie spytał, co czuje matka, która straciła syna. Wciąż szukam w tych ludziach cienia skruchy, śladu poczucia winy.

Czytając takie zwierzenia, wielu zastanawia się nad sensem przebaczenia. Czy warto dawać szansę szczególnie tym, którzy nie chcą jej wykorzystać? Dzisiejsza Ewangelia nie pozostawia żadnych złudzeń. Na pytanie Piotra: „Ile razy mam przebaczyć?” (Mt 18) Chrystus odpowiada zdecydowanie: „aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18), czyli zawsze!

W iluż sercach pojawia się w tym momencie wątpliwość! To jest przykazanie niemożliwe do wypełnienia. Jakże przebaczyć dla przykładu mężowi, który od dziesięciu lat przychodzi do domu kilka razy w tygodniu pijany, a od pięciu lat obiecuje, że przestanie pić? Jakże wybaczyć synowi, który na stare lata uprzykrza swej matce życie przez ciągłe pretensje i szukanie okazji do kłótni? Jakże wreszcie przebaczyć sąsiadom od wielu lat toczącym spór o kilka metrów kwadratowych ziemi, które na dobrą sprawę nie przedstawiają większej wartości? Czy w tych i w ogromnej ilości innych sytuacji można rzeczywiście przebaczyć? Jak to uczynić? Jezus podaje konkretne warunki, dzięki którym można stać się człowiekiem przebaczenia.

W dzisiejszej przypowieści o dłużniku, który poprosił króla o cierpliwość, a „Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował” (Mt 18), ukazana jest bardzo ważna cecha człowieka przebaczającego. Jest nią cierpliwość. Franz Kafka pisał przed laty:„Istnieją u ludzi tylko dwa grzechy kardynalne, z których wywodzą się pozostałe: niecierpliwość i opieszałość. Przez niecierpliwość wygnano ich z raju, z opieszałości nie wracają doń. A może istnieje tylko jeden grzech kardynalny: niecierpliwość. Przez niecierpliwość wygnano ich, przez niecierpliwość nie wracają”. Czyż brak cierpliwości do człowieka, który nas skrzywdził, nie jest przyczyną zawziętości i nieprzejednania? Tylko w cierpliwym oczekiwaniu na skruchę i poprawę można wejść na drogę pojednania i przebaczenia. Tyko cierpliwość do bliźniego umożliwia przebaczenie mu aż siedemdziesiąt siedem razy.

Istnieje takie południowoamerykańskie przysłowie, które rodzice powtarzają swoim dzieciom, a brzmi ono następująco: „Za każdym razem, kiedy przebaczasz drugiemu, osłabiasz go, a siebie samego wzmacniasz”. Ta ludowa prawda świetnie koresponduje z postawą ewangelicznego króla. Otóż przez przebaczenie dłużnikowi i danie mu szansy staje się on wspaniałomyślny, myślący o innych, nieszukający zemsty czy odwetu. Brak przebaczenia wielokrotnie niszczy wnętrze człowieka; staje się on „wulkanem” myśli niedobrych, pełnych zemsty. Taki człowiek nie nosi w sobie pokoju, wręcz przeciwnie – żyje w ciągłym napięciu. Można więc powiedzieć, iż dla dobra życia psychicznego, duchowego i fizycznego własnego i innych powinniśmy przełamywać się i wyciągać rękę do zgody!

Jean Paul napisał w jednej ze swych książek: „Człowiek nigdy nie jest tak piękny, jak wtedy, gdy prosi o przebaczenie lub gdy sam przebacza”. W tym zwięzłym stwierdzeniu kryje się ważna prawda ewangeliczna zawarta zresztą w dzisiejszej Ewangelii. Przebaczanie jest niczym innym jak naśladowaniem samego Boga! Człowiek, który żywi w sercu urazę, a nawet ją pielęgnuje, w konsekwencji deformuje swoje wnętrze i oddala się od Boga będącego miłosierdziem. Jak więc widać, powołaniem chrześcijanina jest przebaczanie. Jest ono na tyle ważne, że można na podstawie Pisma Świętego sformułować na koniec kilka zasad ułatwiających wybaczanie bliźnim. Oto one:

1.  Każdy kto przebacza, może liczyć na miłosierdzie Boże, bowiem napisane jest: „jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski” (Mt 6).

2.  Na każdy żal człowieka, który zawinił, trzeba odpowiedzieć pozytywnie, bo jak uczy Jezus: „jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu” (Łk 17).

3.  Człowiek, który nie potrafi przebaczyć, staje się trudny we współżyciu, bowiem jak mówi Pismo: „Brat obrażony trudniejszy do zdobycia niż miasto warowne” (Prz 18).

4.  Przebaczenie wpisane jest w powołanie chrześcijańskie i stanowi wręcz przykazanie Boże, o czym poucza autor natchniony: „Pamiętaj na przykazania i daruj obrazę” (Syr 28).

5.  Osąd drugiego człowieka trzeba zostawić Bogu, bowiem tylko On jest w stanie określić do końca stopień wyrządzonej krzywdy, o czym mówi z naciskiem św. Paweł: „Nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia” (Rz 2).

Spróbujmy wejść na drogę przebaczenia – chyba nie jest to niemożliwe...