Adwentowy ostry dyżur, ks. Krzysztof Zięba


Stajemy dziś przed Panem, aby prosić o dobre przeżycie Adwentu. Niech on będzie w sposób szczególny czasem łaski, czasem wielu błogosławieństw dla każdego z nas. Niech tegoroczny Adwent będzie okazją, by ponownie usłyszeć wezwanie do nawrócenia, które domaga się wydania godnego owocu. Nie zapominajmy, że to czas radości, bo Pan ma moc czynienia dla nas wielkich cudów. Uzbrójmy się w cierpliwość w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza. On chce nas umacniać w tym oczekiwaniu na Jego przybycie.

Historia Kościoła już od IV wieku uczy nas adwentowego przygotowania się. Najpierw był to czas poprzedzający uroczystość Objawienia Pańskiego, a później okres przed świętami Bożego Narodzenia. Chciejmy uświadomić sobie, że ten czas jest wielkim prezentem Boga dla każdego z nas z osobna; darem, który ma otworzyć nasze serca na przyjście sprawiedliwego do grzeszników. Potrzeba więc, aby na początku Adwentu każdy uznał siebie za grzesznika, z którym przychodzący Mesjasz chce czynić wielkie rzeczy. Pewien anonimowy autor napisał w IX wieku, że Adwent jest po to, abyśmy doświadczyli, że oto „Sprawiedliwy przychodzi do nas grzeszników, aby z grzeszników uczynić sprawiedliwych: Święty przychodzi do bezbożnych, aby uczynić ich świętymi; Pokorny przychodzi do pysznych, aby z pysznych uczynić pokornych”.

Usłyszałem kiedyś opowiadanie, które pomogło mi odkryć wiele ważnych rzeczy w moim życiu. Otóż świecki katechista mówił do zebranych w kościele słuchaczy, że to, co najcenniejsze, dawno zostało nam podarowane. Nosimy w naszych sercach skarb nieoceniony. Najważniejsze to umieć to z siebie wydobyć, odszukać. Tak jak ten człowiek, któremu przyśniło się, że pod mostem w jego miejscowości ukryty jest skarb. Postanowił sprawdzić ów sen. Kopał i kopał, ale niczego nie znalazł. Spotkał jednak człowieka, który powiedział, że poprzedniej nocy śnił się mu pewien głupiec, który szukał skarbu pod mostem, nie wiedząc, że go ma we własnym domu. Ta podpowiedź nieznanego człowieka stała się prawdziwa.

Rozpoczynamy Adwent, czas poszukiwania najcenniejszego skarbu. Skarbu wiary i zbawienia, który przynosi nam oczekiwany Pan. Jak go odnaleźć? Z pomocą w tym poszukiwaniu, przychodzi do nas słowo dzisiejszej liturgii. Słowo pełne troski o każdego z nas, uczące dróg Pana. A wszystko po to, byśmy potrafili kroczyć Jego ścieżkami. Co więc znaczy chodzić ścieżkami Boga? Izajasz w pierwszym czytaniu daje nam odpowiedź, stwierdzając, że trzeba będzie przekuć miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy. Tak więc ścieżki Pana, po których mamy iść w czasie Adwentu, to ścieżki pokoju, wzajemnej zgody. Drogi Pana to wzajemne przebaczenie, które pozwoli nam otworzyć się na drugiego człowieka, a w konsekwencji na przychodzącego Mesjasza. To jest kolejna szansa, przed którą stawia każdego z nas Bóg. Nie zmarnujmy jej, aby nie okazało się, że jesteśmy złodziejami jakże wyjątkowego czasu.

Dopełnieniem niech będą słowa św. Pawła, który zachęca nas, abyśmy odrzucili uczynki ciemności, którymi są: próżność, kłótnie, zazdrość, nieczystość, gniew czy pycha, a przyoblekli się w zbroję światła, którą jest sam Jezus Chrystus. To na Nim, a nie na sobie, oprzyjmy adwentowe czuwanie. Adwent to czas bycia w ciągłym pogotowiu, jak na ostrym dyżurze, czas wielkiej gorliwości w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza, by nie doznać największej ze strat.