Nie lekceważ Boga i siebie, ks. Kazimierz Skwierawski


Człowiek ma nieszczęsny zwyczaj lekceważenia Boga i siebie samego, dlatego Stwórca przypomina dzisiaj: „«Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli» (Wj 20,2). Mówię to do ciebie! Nie jestem jakimś teoretycznym czy abstrakcyjnym Bogiem. Jestem twoim Bogiem! I cały problem w tym, czy ty się do Mnie tak zwracasz. Czy mówisz: «Mój Boże»? Czy mówisz: «To jest mój Bóg, który mnie wyprowadził z niewoli i wciąż mi dobrze czyni, dlatego mam do Niego zaufanie»?”.

Każdy Żyd dobrze wiedział, co znaczą słowa: „To jest Bóg, który nas wyprowadził z niewoli egipskiej”. Również każdy z nas może zaświadczyć: „To jest mój Bóg, który miał ogromną cierpliwość, tylekroć na mnie czekał, podniósł mnie z tylu upadków i nadal się nade mną pochyla; nawet wtedy, kiedy Go zupełnie lekceważę i o Nim zapominam”. Kto o tym pamięta, mówi: „Ty jesteś moim Bogiem, więc nie chcę o Tobie zapomnieć ani od Ciebie odchodzić. A jeśli nawet kiedyś tak się zdarzy, to ratuj mnie, Boże!”.

Ale czy tak jest naprawdę? Czy nie pokładam mojej nadziei i szczęścia w czymkolwiek poza Bogiem? To jest pierwsza, bardzo zasadnicza kwestia dzisiejszej liturgii. Bóg pyta: „Czy rzeczywiście jestem twoim Bogiem? Czy nie masz żadnego innego boga oprócz Mnie?”.

Drugą rzeczywistością, którą człowiek zwykł lekceważyć, jest on sam. I wcale nas nie powinno dziwić, że idzie to zawsze w parze, bo jeśli lekceważę Boga, jeżeli On nie jest już „moim Bogiem”, to równocześnie lekceważę siebie. Jakże my lekceważymy siebie samych! Mówimy: „mój dom” i patrzymy nań jak na wielką wartość. Mówimy: „mój samochód, telewizor, komputer” i jesteśmy z tego dumni. Chwalimy się tym, pokazujemy innym. Potrafimy się jeszcze ewentualnie zainteresować swoim ciałem – co na nie włożyć lub jak je upiększyć – ale jakże rzadko interesujemy się swoim wnętrzem! Tymczasem jest to sprawa kluczowa. Dlatego przychodzę do świątyni, aby w spotkaniu ze świętym Bogiem w tym miejscu uświęcić siebie. Słucham słowa, które oczyszcza i uświęca, a także przyjmuję Ciało Chrystusa, które daje moc uświęcania.

Czy jednak rzeczywiście traktuję siebie poważnie? Czy patrzę na siebie jak na świątynię? Czy jestem dla siebie ważniejszy niż wszystkie rzeczy, które są moją własnością? Ile czasu, zaangażowania i gorliwości poświęcam sobie jako świątyni?

Bóg może nam o tym przypominać, bo – jak słyszeliśmy w Ewangelii – zna się na ludziach. On nie potrzebuje niczyjego świadectwa, bo wie, co się kryje w człowieku, który choć wyszedł z Jego ręki, potem się od Niego odwrócił i – skażony przez grzech pierworodny – wpada we własne sidła i w szpony Szatana. Dlatego Bóg wzywa: „Wróć na dobrą drogę. Święć dzień święty. Nie próbuj szukać sobie innych bogów. Bądź odpowiedzialny w modlitwie. Nie cudzołóż. Nie kradnij. Nie zabijaj. Czcij ojca i matkę. A jeśli postępujesz inaczej, to pamiętaj, że będąc twoim Bogiem, upominam cię i wskazuję ci drogę powrotu do siebie. Potraktuj sam siebie poważnie!”.

Uczmy się wołać: „Tak, mój Boże, Twoje prawo jest naprawdę doskonałe, a to, co mówisz, pokrzepia moją duszę. Dlatego będę Cię słuchał i szanował, a także siebie traktował z powagą należną godności Twojego dziecka, abyś Ty we mnie panował”.

Módlmy się, abyśmy nie ignorowali Boga ani nie lekceważyli siebie samych.


Poprzednia strona: Dom Boga, ks. Edward Staniek
Następna strona: ADORACJE: 1. NIEDZIELA MARCA