Odpowiedzialność za dzieło powołań, ks. Bogdan Giemza SDS

1. Obchodzimy dziś w Kościele 54. Światowy Dzień Modlitw o Powołania. Rozpoczyna on tydzień modlitw o powołania do służby Bożej. Skąd się wzięła taka inicjatywa i o co w niej chodzi? Dzień ten to inicjatywa Pawła VI, który w 1964 roku postanowił, że jedna z niedziel okresu wielkanocnego będzie przeznaczona na modlitwę o powołania do stanu kapłańskiego i życia zakonnego. Po raz pierwszy taki dzień odbył się 12 kwietnia 1964 roku. Była to odpowiedź papieża na utrzymujący się, a nawet pogłębiający się już wówczas kryzys w Kościele, którego jednym z najjaskrawszych i najboleśniejszych przejawów był spadek powołań, i to zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. Spadała zresztą nie tylko liczba kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego, ale także liczba czynnych księży, zakonników i zakonnic, a to ze względu na liczne w owym czasie wystąpienia i porzucenia stanu duchownego.

2. Jednym ze wspólnych problemów wielu Kościołów lokalnych jest brak powołań kapłańskich i zakonnych. W wielu wypadkach sytuacja staje się dramatyczna do tego stopnia, że zachodzi konieczność likwidowania parafii, zamykania kościołów, a nawet ich sprzedawania i wykorzystywania na inne cele. Czasami dochodzi nawet do sporu o kapłanów między parafiami lub biskupami. W wielu krajach zauważa się pewien rodzaj odrodzenia powołań, ale w innych kryzys się pogłębia. Przyczyn braku powołań kapłańskich jest wiele. Spróbujmy je wymienić.

Pierwszą z nich jest stan naszych rodzin, wśród których mamy do czynienia ze znacznym spadkiem dzietności. Ponadto pojawiają się rodzice, którzy nie przygotowują dzieci do życia ofiarnego, a nawet zaszczepiają im niechęć do powołania duchownego. A przecież od tego, jakie są rodziny, zależy, jacy będą księża. Z wdzięcznością i szacunkiem trzeba więc myśleć o tych rodzinach, które tworzą atmosferę szacunku do sakramentu kapłaństwa.

Innym powodem kryzysu odpowiedzi na powołanie kapłańskie jest sprzeciw środowiska, w szczególności rodziców, wobec wyboru kapłaństwa lub życia zakonnego. Nie jest to problem drugorzędny. W wielu wypadkach odgrywa on decydującą rolę. Niezrozumienie tego powołania w rodzinie chrześcijańskiej sprawia, że rodzice nie zawsze akceptują wybór takiej drogi przez swoje dzieci. W wielu wypadkach można dostrzec egoizm rodziców. Niejednokrotnie widzą oni w tym wyborze pewien rodzaj niedowartościowania ich dzieci i rodziny lub obawiają się samotności.

Po trzecie, jesteśmy także świadkami antyklerykalnej propagandy, której celem jest walka z Kościołem. Objawia się to w chorobliwym tropieniu kapłańskich grzechów, nagłaśnianiu ich w mediach, w przedstawianiu jednostkowych przypadków niewierności kapłańskiej jako praktyki powszechnej. To prawda, kapłani – jak wszyscy ludzie – są grzesznikami. Pamiętajmy jednak o tym, że krytyka może być pożyteczna lub szkodliwa. Przynosi pożytek tylko wtedy, kiedy wypływa z miłości, czyli gdy zmierza do dobra osoby krytykowanej lub do jakiegoś dobra wspólnego. Stąd nie należy przyjmować świadectwa tych, którzy agresywnie krytykując Kościół i księży, sami nie prowadzą dobrego życia, kierują się nienawiścią i chęcią zniesławienia. Mówienie prawdy musi być zawsze podporządkowane miłości.

3. Przed Kościołem stoi wielkie zadanie kształtowania postawy szczególnej odpowiedzialności rodzin chrześcijańskich za powołania kapłańskie i zakonne; zaniedbanie na tym polu może mieć katastrofalne skutki. Oczywiście w wielu wypadkach podjęcie tego problemu będzie wymagać odwagi przełamania skostniałej mentalności. Sytuacja zmusiła już wielu biskupów, na przykład we Francji i we Włoszech, do jasnego wypowiedzenia się w tej sprawie. Jeden z francuskich biskupów przedstawił wiernym realistycznie sytuację w diecezji, po czym wyprowadził wniosek, że w niedługim czasie ostatni kapłan zakończy posługę duszpasterską. Pozostaną bez kapłanów, jeśli nie podejmą na serio problemu powołań kapłańskich w rodzinie. Wielkie oburzenie wiernych wywołała decyzja biskupa diecezji Aquila we Włoszech, która dotyczyła powierzenia prowadzenia wielkiego sanktuarium kapłanom kanadyjskim. W odpowiedzi biskup skierował do wiernych list, w którym napisał, że jeśli nie pozwolą swoim synom wybrać powołania kapłańskiego, to w niedługim czasie obcokrajowiec będzie także ich biskupem.

W Polsce na razie cieszymy się sporą liczbą powołań kapłańskich i zakonnych. Ale w ostatnich latach zdecydowanie mniej kandydatów i kandydatek zgłasza się do nowicjatów zakonnych i seminariów. Jeśli nie zmieni się nasze nastawienie do sprawy powołań, możemy w przyszłości zostać bez kapłana. Czy naprawdę tego chcemy?

4. Jak włączyć się w dzieło odpowiedzialności za powołania? Co możemy i powinniśmy zrobić względem naszych księży? Najważniejszym obowiązkiem jest stała modlitwa. O ile dość powszechna w niektórych środowiskach jest krytyka, obmowa księży, o tyle do rzadkości należy modlitwa w intencji powołań kapłańskich oraz o wytrwanie w powołaniu. Jak często modlimy się za kapłanów, za naszych duszpasterzy? Tych, którzy wyżywają się w bezlitosnych krytykach, należałoby zapytać: Ile razy zamówiłeś za kapłana, którego krytykujesz, mszę? Ile razy podjęłaś jakieś postanowienie w jego intencji?

Szczególnie ważnym w dzisiejszych czasach obowiązkiem jest także obrona dobrego imienia kapłanów jako grupy i poszczególnych księży. Ileż oszczerstw wypowiadanych na temat księży można dzisiaj usłyszeć. Księża pomawiani są chyba o wszystkie możliwe przewinienia, przestępstwa i perwersje. Co można zrobić? Choćby pisać protesty do publikujących oszczerstwa szmatławych gazet, nie kupować tego typu prasy, protestować przeciwko obrzydliwym dowcipom, a przede wszystkim dobrze mówić o kapłanach. Nie chodzi o ukrywanie prawdy, gdy faktycznie ma miejsce sytuacja zgorszenia, ale chodzi o krytycyzm, rzetelność i ostrożność w ferowaniu wyroków oraz niepowtarzanie niesprawdzonych wieści. Nieraz trzeba mocno zareagować, gdy księdzu dzieje się ewidentna krzywda z powodu powtarzania nawet najbardziej absurdalnych plotek, oszczerstw i kłamstw. Czy mamy odwagę się sprzeciwić, zaprotestować przeciwko oczernianiu księży?

Inna sprawa to okazywanie kapłanom zwykłej ludzkiej życzliwości, troski, zapytanie o zdrowie, zainteresowanie samopoczuciem. Księża czasem czują się samotni, szczególnie po przybyciu na nową parafię, w obliczu bardzo trudnych, poważnych zadań, które trzeba podjąć mimo trudności. Czy księdzu nie należy się trochę życzliwości?

5. Niech te myśli będą zaproszeniem do osobistego i wspólnotowego rachunku sumienia. Księża, bracia i siostry zakonne nie biorą się z księżyca (to w nawiązaniu do pojawiających się haseł na murach „księża na księżyc”), ale z naszych rodzin. To m.in. od jakości naszych rodzin zależy i będzie zależeć jakość posługujących wśród nas kapłanów i osób zakonnych.